Reklama

25 lat temu zmarł Fred Astaire

Elegancki, niewymuszony styl i wdzięczne podejście do ruchu uczyniło Freda Astaire'a jednym z najbardziej uznanych tancerzy w historii kina. 22 czerwca mija 25 lat od śmierci tego amerykańskiego stepującego aktora.

"Kończcie XX wiek" - tak na wieść o śmierci Astaire'a w 1987 r. zareagował nowojorski krytyk i dziennikarz "Newsweeka", Jack Kroll. I faktycznie wraz z jego śmiercią nastał koniec pewnej ery, mimo wielu naśladowców wśród kolejnych pokoleń tancerzy, nie dostrzeżono nikogo cechującego się podobnym wyczuciem i finezją w tańcu.

Frederick Austerlitz urodzony w 1899 r. w mieście Omaha, w stanie Nebraska, jako syn austriacko-niemieckich emigrantów, zaczynał karierę taneczną jako sześciolatek. Matka widząc potencjał taneczny swojej córki Adele nakłoniła również syna do pobierania nauk, przy okazji zmieniła też nazwisko na bardziej sceniczne - Astaire.

Reklama

Rodzeństwo rozpoczęło karierę występując jako duet w nowojorskim wodewilu, gdzie początkowo pierwszoplanową gwiazdą była siostra Freda. Ich występy cieszyły się popularnością na Broadwayu i w Londynie, jednak gdy Adele wyszła za mąż, porzuciła karierę, a Astaire spróbował swoich sił w Hollywood.

Zadebiutował w 1933 r. w filmie muzycznym z Joan Crawford i Clarkiem Gable w rolach głównych. W tym samym roku rozpoczął pracę w duecie z Ginger Rogers, co okazało się strzałem w dziesiątkę mimo początkowej niechęci Astaire'a do ponownego wchodzenia w jakiekolwiek stałe więzy zawodowo-taneczne.

Para Rogers-Astaire na stałe wpisała się do historii kina i tańca, dzięki kolaboracji przy takich produkcjach, jak: "Panowie w cylindrach", "Wesoła rozwódka", "Lekkoduch" oraz "Zatańczymy?". Gdy w latach 50. era hollywoodzkiego musicalu dobiegała końca, Fred założył studio taneczne i występował w produkcjach filmowych i telewizyjnych, niekoniecznie poświęconych tematom muzycznym.

"Nie mam potrzeby udowadniania czegokolwiek poprzez taniec. Nigdy nie używałem go jako ujście emocji bądź sposób wyrażania siebie. Po prostu tańczę. Unoszę nogi i nimi poruszam" - mówił o sobie.

Nie ulega jednak wątpliwości, że jego wyjątkowy styl łączący stepowanie, taniec towarzyski i balet sprawiły, że w jego filmach narracja była prowadzona przede wszystkim środkami muzycznymi, co doprowadziło do zmiany formuły musicalu filmowego.

W 1950 r. wirtuoz otrzymał honorowego Oscara za "unikatowy artyzm i wkład w rozwój technik obrazów muzycznych", zaś w 1967 r. kultowy brytyjski zespół The Beatles umieścił jego wizerunek na okładce płyty "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" u boku takich postaci jak Marlene Dietriech, Oscar Wilde, Marilyn Monroe, James Dean oraz Marlon Brando.

Aktor, tancerz i piosenkarz zmarł w Los Angeles 22 czerwca 1987 roku.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Fred Astaire | Fred
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy