Reklama

Michał Malitowski: Zakłada się, kto wygra "Taniec z Gwiazdami"

Trudno wyobrazić sobie "Taniec z Gwiazdami" bez Michała Malitowskiego. Słynny juror jest z nim związany od pięciu lat. Uważa, że to wspaniała przygoda, która nigdy mu się nie znudzi. Właśnie okazało się, że z powodu kontuzji tancerz nie pojawi się w drugim odcinku tanecznego show.

Michał Malitowski nie był obecny podczas pierwszego odcinka "Tańca z Gwiazdami". Wszyscy byli zaskoczeni tą sytuacją, a taneczne popisy oceniło trzech jurorów.

Nie inaczej będzie tym razem. Okazuje się, że kontuzja jurora była na tyle poważna, że na pewno nie będzie obecny w drugim odcinku show.

"Na pewno na wizji nie pojawi się w najbliższy piątek, kiedy będzie realizowany drugi odcinek tanecznego widowiska. Zobaczymy, jak sytuacja będzie wyglądała w kolejnych tygodniach" - informuje portal Wirtualnemedia.pl Agata Laskowska, menadżerka Michała Malitowskiego.

Reklama

Menadżerka nie zdradza szczegółów na temat kontuzji. "Na ten moment nie udzielam informacji na temat stanu zdrowia Michała" - dodaje.

Oto wywiad, jakiego udzielił przed odniesieniem kontuzji!

Po roku znowu zasiada pan w fotelu jurora "Tańca z Gwiazdami". Stęsknił się pan za programem?

Michał Malitowski: - Oczywiście, zawsze z niecierpliwością czekam na nowe edycje. Jestem ciekawy uczestników i ich umiejętności. Każdy sezon to inne wyzwania, granice do pokonania i nieoczekiwane zwroty akcji. Uwielbiam obserwować rozwój naszych gwiazd z odcinka na odcinek. Patrząc na skład, jestem pewny, że i tym razem wielkie emocje mamy murowane.

Jesienią oceniał pan zawodowców w "World of Dance". Tu występują amatorzy. W którym show łatwiej się pracuje?

- W obu przypadkach oceniam taniec, dodatkowo biorąc pod uwagę osobowość i wyraz artystyczny. Staram się o obiektywizm, zawodowo sędziuję na turniejach, więc nie stanowi to dla mnie problemu. W "Tańcu z Gwiazdami" ocena jest jedynie formułą programu. Tak naprawdę każdy uczestnik wygrywa na swój sposób - już samą decyzją o udziale w nim. Wszyscy, bez wyjątku, przełamują tu swoje słabości i stawiają pierwsze kroki na zupełnie nieznanym sobie gruncie, publicznie podejmując spore wyzwanie. Za to mają mój ogromny szacunek już na starcie.

Czy jurorzy są w stanie od początku przewidzieć, kto ma predyspozycje, by zajść daleko w programie, a kto zwyczajnie nie ma do tego smykałki?

- Tradycją już stały się zakłady między nami. W pierwszym odcinku, w tajemnicy przed innymi, typujemy zwycięzcę, a na końcu edycji prezentujemy swoje typy. Zdarzało się, że przewidziałem werdykt, ale tak naprawdę wszystko jest w rękach widzów.

Jednak państwo jako znawcy tańca macie spory wpływ na nasze opinie. Każdy z jurorów komentuje występ i wydaje profesjonalny osąd. Co ciekawe, są wśród was kontrowersje.

- Bo sztuka jest kontrowersyjna. Zresztą tylko taka ma wartość. Możemy się różnić w odbiorze i ocenie występów, a jak sobie z tym radzimy, niech pozostanie sekretem. Ale mogę zdradzić, że prywatnie bardzo się lubimy. Ciesząc się na kolejną edycję, zawsze też czekam z radością na spotkanie z pozostałymi jurorami.

Nadchodzący odcinek obejrzymy w Dzień Kobiet. Czy panie mogą z tej okazji liczyć na specjalne traktowanie?

- Kobiety zasługują na swoje święto każdego dnia. Rzecz jasna będziemy celebrować 8 marca w "Tańcu z Gwiazdami". Z pewnością wszystkie panie - uczestniczki, jurorki oraz telewidzki - usłyszą od nas wiele miłych słów i poczują się docenione.

W życiu prywatnym również otaczają pana kobiety.

- I to wspaniałe. W tym dniu chciałbym im szczególnie podziękować. Są to moja życiowa i taneczna partnerka Joanna, nasza córeczka Lia, nasze mamy, moja siostra, siostrzenica... Mógłbym tak wymieniać bez końca. Mam nadzieje, że umiem im na co dzień okazać, ile dla mnie znaczą.

Rozmawiała Jolanta Majewska-Machaj.


Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Taniec z Gwiazdami 9
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy