Reklama

Mateusz Banasiuk chce wygrać "Taniec z gwiazdami"

- Ten program to jednocześnie show, zabawa, ciężka praca i wyścig po zwycięstwo - ocenia Mateusz Banasiuk ("Płynące wieżowce", "Pierwsza miłość"). - Bardzo chciałbym zdobyć Kryształową Kulę, choć nie wiem, czy mi się uda - dodaje aktor.

- Miałem wątpliwości, czy przyjąć propozycję udziału w show - przyznaje Mateusz Banasiuk. - Teraz się cieszę.

Przed chwilą skończyłeś próbę, tańczyłeś cha-chę. Jak ci idzie?

- Do wczoraj jeszcze było ciężko, bo w cha-chy jest ogromne tempo i ja zawsze, przygotowując choreografię, dzielę ją na części. Potem, jak te części się łączy, to nagle człowiek zaczyna myśleć, co jest za chwilę. Dopiero dzień przed "lajfem" zaczęliśmy tańczyć całość z oryginalną muzyką. Zacząłem się bawić, ale czułem, że tak będzie. Mamy świetną choreografię, chcemy zaskakiwać widzów naszymi pomysłami. Myślę, że będą usatysfakcjonowani.

Reklama

Udział w show to dla ciebie zabawa, czy wyścig po zwycięstwo? Gwiazdy, z którymi dotychczas rozmawiałam, deklarowały, że nie myślą o Kryształowej Kuli.

- Nie wierzę w to (śmiech), chyba nie do końca są szczerzy. Oczywiście każdy z nas stara się myśleć o najbliższym odcinku. Bez sensu jest skupiać się na finale, trzeba się koncentrować na najbliższym tańcu. Ale jestem przekonany, że każdy z uczestników wyobraża sobie, co będzie, jak wygra. Każdy chciałby zwyciężyć.

W tobie jest takie pragnienie?

- Tak, chciałbym wygrać "Dancing with the Stars"! Nie wiem, czy to się uda, ale pracuję nad tym. Ten program jest jednocześnie zabawą i wyścigiem, ale nie ma między nami niezdrowej rywalizacji. Obowiązują zasady fair play i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że lubię wszystkich uczestników i tancerzy. Jest też świetna, zaangażowana ekipa, ludzie, których nie widać na wizji, a dzięki którym to zorganizowana i sprawna machina. "Taniec..." to jest przede wszystkim bardzo ciężka praca, a wszystko po to, by było fajnie, zabawnie i na luzie. To dla mnie jak dotychczas największe wyzwanie fizyczne, psychiczne i czasowe.

No właśnie - jak godzisz pracę na planie serialu "Pierwsza miłość" z treningami tanecznymi?

- Poprosiłem o ograniczenie mojego wątku w serialu, ale w tygodniu mam przynajmniej dwa dni zdjęciowe i muszę jeździć do Wrocławia. Zazwyczaj zabieram moją taneczną partnerkę Hanię Żudziewicz i w wolnych chwilach tańczymy, choć czasami jest to trudne do pogodzenia. W serialu mam teraz ciekawy kryminalny wątek, chyba najfajniejszy z dotychczasowych, jakie grałem w "Pierwszej miłości", więc nie chcę odpuszczać. To, co mogłem, ograniczyłem do minimum. Skupiam się na programie, zwłaszcza że od ósmego odcinka będziemy musieli prezentować dwa tańce. Będzie więc jeszcze trudniej. Ale nie narzekam, bo to dla mnie fajny czas.

Miałeś wcześniej do czynienia z tańcem?

- W Akademii Teatralnej miałem taniec, ale to były zajęcia zbiorowe, a nie intensywny indywidualny trening. Występowałem też w musicalach, jednak nigdy jako tancerz. Jako dziecko byłem też w zespole "Gawęda", ale to zupełnie inna bajka. Taniec towarzyski w tym programie to sport wyczynowy. Jednak kiedy show się skończy, będzie mi brakowało tej intensywnej pracy i emocji. Rozstanę się z ludźmi, z którymi spędzam mnóstwo czasu, z Hanią, z którą bardzo się polubiliśmy.

Skoro jesteśmy przy twojej partnerce - jak skomentujesz plotki na temat waszego romansu?

- Takich plotek można się było spodziewać. To jest wpisane w ten zawód. Czasami oczywiście jest przykro, ale nie chcę się do tego odnosić. Nie wchodzę w żadną polemikę.

Wobec tego wróćmy do "Tańca...". Długo zastanawiałeś się nad udziałem w programie?

- Pierwsze sygnały pojawiły się już przy okazji startu pierwszej edycji, ale kiedy padła konkretna oferta, miałem duży dylemat. Wiele osób odradzało mi udział w programie, ale po rozmowie z producentami wyzbyłem się wątpliwości. Z perspektywy czasu wiem, że to była bardzo dobra decyzja.

A jaki styl tańca najbardziej ci odpowiada? Wolisz te, w których trzeba "trzymać ramę", czy gorące, spontaniczne rytmy latino?

- Świetnie tańczy mi się te sztywne, klasyczne tańce, bo Hania jest mistrzynią świata w tej dziedzinie. Iwona Pavlović powiedziała, że jestem tutaj najlepszym tancerzem standardowym. To był dla mnie ogromny komplement.

Rozmawiała Joanna Bogiel-Jażdżyk

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: tańce | Taniec z gwiazdami | Mateusz Banasiuk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy