Reklama

Katarzyna Stankiewicz: Ból jest obecny cały czas

- W wieku 17 lat zaczęłam śpiewać, a mając 38 zaczynam tańczyć – mówi piosenkarka Katarzyna Stankiewicz, która przeżywa jedną z najlepszych przygód swojego życia.

- W wieku 17 lat zaczęłam śpiewać, a mając 38 zaczynam tańczyć – mówi piosenkarka Katarzyna Stankiewicz, która przeżywa jedną z najlepszych przygód swojego życia.
Katarzyna Stankiewicz na planie "Tańca z Gwiazdami" /A. Szilagyi /MWMedia

Kilka miesięcy temu, gdy słyszałaś "Taniec z Gwiazdami", to...

Katarzyna Stankiewicz: - Niewiele myślałam w tym temacie. Byłam w nieco innym świecie, skupiona głównie na robieniu muzyki.

Jak jest dziś?

- Śmiało mogę powiedzieć, że ten program to spełnienie moich marzeń z dzieciństwa o tańcu i najwspanialsza przygoda, w jakiej brałam udział.

To także twój debiut w programie typu show. Czy zaskoczyła cię czymś taka formuła?

- Od początku wiedziałam, że jest to format i konkretny szablon, gdzie nie ma miejsca na twórcze zapędy. Ale odnajduję się w tym.

Jak zareagowałaś, gdy dowiedziałaś się, że będziesz tańczyć pod okiem Tomka Barańskiego? Jak wam się współpracuje? Bliżej mu do trenera czy tresera?


- Nie mogłam jakkolwiek reagować, bo nie miałam pojęcia, co to za człowiek. Teraz wiem, że Tomek to bardzo pracowity, zdolny i pokorny tancerz. Najpierw jest trenerem, a potem treserem. Mamy świetne treningi, pełne śmiechu i małych sukcesów ale są też takie, z których uciekam (śmiech).

Czego najbardziej obawiałaś się, idąc do programu?

- Bólu - i nie myliłam się. Jest ciągły i będzie ze mną tak długo, jak długo będę tańczyć. Czasami chce mi się płakać z bólu, ale nie będę narzekać, bo i tak spełniam swoje marzenie z dzieciństwa.

Reklama

Scena to twój drugi dom, a parkiet?

- Z parkietem dopiero się poznaję, ale coś czuję, że gdyby taniec przytrafił mi się najpierw, dziś mogłabym mówić, że to mój pierwszy dom. Ale niczego nie żałuję, kocham muzykę i taniec tak samo, tylko mam je w innych częściach ciała (śmiech).

Rumba w twoim wykonaniu dokonała prawie niemożliwego - wzruszyła samą Iwonę Pavlović. A ty w którym tańcu czujesz się najlepiej?

- Bardzo sobie cenię uwagi pani Pavlović, są prawdziwe, konstruktywne i stymulują mnie do pracy. A rumbę uwielbiam, mam wrażenie, że to jeden z moich ulubionych tańców. Ale chętnie poznam też inne. Czuję, że mogę również lubić tango czy pasodoble.

Ostatnio niepewność zajrzała ci w oczy. Ty i Tomasz byliście jedną z zagrożonych par. Jakie to uczucie stać na schodach i czekać na decyzję widzów?

- Powiem ci, że najgorsze. Jeszcze gorsze od tego, gdy tańczysz na żywo i się pomylisz. Ja się dopiero rozkręcam i chciałabym móc dalej bawić się tańcem i spełniać to moje marzenie.

Na szczęście zostałaś, ale gdyby jednak sprawdził się czarny scenariusz, gdybyś miała podsumować - co dał ci taniec oraz program i za czym byś tęskniła?

- Dał mi większą pewność siebie jako kobiety, otworzył mnie, co znaczy, że wychodzę czasami z ciała introwertyka i to jest bardzo przyjemne, bo daje mi możliwość bycia bliżej ludzi, niezamykania się przed nimi. Poza tym jest to ten rodzaj sportu, który lubię najbardziej. Rzeźbi sylwetkę i daje emocje, od których trudno będzie się odzwyczaić.

Intensywnie jest u ciebie nie tylko na parkiecie, ale też zawodowo...
- Tak, już w kwietniu ruszam z Varius Manx w jubileuszową trasę z okazji 25-lecia istnienia zespołu. Będzie to wydarzenie jednorazowe, a przez to ekskluzywne. Zagramy największe przeboje Variusa oraz jeden nowy utwór, który stworzyliśmy z okazji jubileuszu.

Skąd czerpiesz na to wszystko energię?

- Z tej ilości zajęć i z tego, że mogę robić to, co kocham.

Marcin Godlewski

Czytaj również:
Varius Manx i Kasia Stankiewicz: Tęsknota gdzieś została
Kasia Stankiewicz znów z Varius Manx: Mleko się rozlało


Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Taniec z Gwiazdami 5
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy