Reklama

Jan Kliment: Dobrze mi w Polsce

Mam wiele pomysłów tanecznych, ufam że uda mi się je zrealizować – mówi Jan Kliment, który w tej edycji partneruje na parkiecie Beacie Tadli. Czy razem sięgną po Kryształową Kulę?

Mam wiele pomysłów tanecznych, ufam że uda mi się je zrealizować – mówi Jan Kliment, który w tej edycji partneruje na parkiecie Beacie Tadli. Czy razem sięgną po Kryształową Kulę?
Jan Kliment z żoną na parkiecie "TzG" /Jarosław Antoniak /MWMedia

Jak wam się współpracuje z Beatą Tadlą?

Jan Kliment: - Bardzo dobrze. Jesteśmy w tym samym wieku, dogadujemy się bez słów. Beata to kobieta dojrzała, wie, czego chce, ma talent, pracowitość, wdzięk. Po prostu stara dobra szkoła i już!

Po raz pierwszy w historii programu zdarzyło się, by do walki na parkiecie stanęło małżeństwo - pan z Beatą kontra pańska żona Lenka z Jarosławem Kretem. Staliście się rywalami?

- Wszyscy tak mówili, a nikt się nie zastanowił, że tylko podwajaliśmy szanse. W razie czego wygrana trafiłaby i tak do jednego domu. Niestety, Lenka z Jarkiem szybko odpadli, było jej bardzo smutno.

Na co dzień chyba jednak jest jej wesoło. Ma oddanego męża, jest piękna, młoda, zdolna. Pan też jest szczęściarzem!

- Myślę, że jesteśmy dla siebie stworzeni, stanowimy szczere małżeństwo, nieudawane. Mówię o tym otwarcie, bo z natury jestem romantyczny. Moja Lenka też. Łączą nas wspólne pasje, zainteresowania, pochodzimy z tych samych stron.

Reklama

Mówi pan o sobie: Czech, ale urodził się na Słowacji?

- Ja jestem Czechosłowakiem. Tata był Słowak, mama Czeszka. Obaj moi bracia, starszy i młodszy, urodzili się w Czechach, tylko ja na Słowacji, bo rodzice byli akurat u babci. Wychowywaliśmy się w Ostrawie, gdzie do dziś mieszka moja mama. Tata zmarł wiele lat temu.

Lenka też jest z Ostrawy?

- Tak. Jej historia jest skomplikowana i wzruszająca. Urodziła się jako pół Kubanka (po ojcu). Czeska, biologiczna matka, oddała ją do adopcji. Wychowywali ją przybrani rodzice, którzy stworzyli pełen miłości dom - wcześniej dla Lenki, teraz i dla mnie. Mam najwspanialszą teściową na świecie i dwóch superteściów, bo mama Lenki wyszła ponownie za mąż. Wszyscy żyją dziś w wielkiej przyjaźni.

Często jeździcie w rodzinne strony?

- Jak nie ma "Tańca...", bardzo często. Teraz jest nam trudniej.

Skąd pan się wziął w Warszawie?

- Przyjechałem w 2009 roku na casting do "Tańca z Gwiazdami". A dalej - wiadomo.

Mówi pan dobrze po polsku!

- Uczę się od ludzi.

Nasz język jest dla was równie śmieszny, jak dla nas czeski?

- Czesi mówią, że jesteście szeleszczący (po czesku "psonci"), przez to ciągłe sz, cz. Tego u nas nie ma.

Co jeszcze mówi się o Polakach?

- Same dobre rzeczy. Że są otwarci, utalentowani, odważni i że kobiety coś w tym kraju znaczą.

Żona się zaaklimatyzowała?

- Oboje czujemy się w Polsce wyśmienicie. Lenka znalazła pracę, jest instruktorką fitness i uczy zumby. Mamy tu swój świat, przyjaciół, znajomych, podoba nam się to nasze warszawskie życie,jego tempo, urok i styl.

Jolanta Majewska-Machaj

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Taniec z Gwiazdami 8 | Jan Kliment (tancerz)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy