Reklama

Dominika Gwit o "Tańcu z Gwiazdami": Boże, co ja zrobiłam!

Urzeka optymizmem. Błyskawicznie nawiązuje kontakt i nie boi się wyzwań. Dominka Gwit szybko zjednała sobie sympatię widzów 7. edycji "Tańca z Gwiazdami".

Urzeka optymizmem. Błyskawicznie nawiązuje kontakt i nie boi się wyzwań. Dominka Gwit szybko zjednała sobie sympatię widzów 7. edycji "Tańca z Gwiazdami".
Dominika Gwit w "Tańcu z Gwiazdami", fot. WBF /Polsat

- Dominika jest wulkanem pozytywnej energii, dziewczyną wiecznie uśmiechniętą, przez co znakomicie nam się współpracuje - mówi Żora Koroliow, który jest jej partnerem na parkiecie tanecznego show.

Próbujmy cofnąć się w czasie do dnia, w którym padła propozycja udziału w "Tańcu z Gwiazdami".

Dominika Gwit: - Siedziałam wtedy w domu, pracowałam na komputerze. Wcześniej dwa razy otrzymałam podobną propozycję. Jednak za każdym razem nie był to dobry czas. Na przeszkodzie stawał natłok pracy, inne obowiązki, wreszcie lęk, że nie podołam. Teraz pomyślałam: do trzech razy sztuka!

Reklama

Bez dawnych obaw?

- (śmiech) Przeciwnie. Wahałam się, ale dotarło do mnie coś ważnego. Powiedziałam sobie: chwileczkę, przecież ja kocham tańczyć, w dodatku lubię ten program. Wewnątrz byłam przekonana. Poprosiłam jednak na wszelki wypadek o kilka dni namysłu.

Nie za dużo było tego rozważania wszystkich "za i przeciw"?

- Poradziłam się przyjaciół, ale zamiast po dwóch czy trzech dniach, oddzwoniłam po godzinie. Stwierdziłam: spróbuję, bo jeśli zbyt długo będę się zastanawiać, coś fajnego przejdzie mi koło nosa! A potem przez tydzień chodziłam i mówiłam: Boże, co ja zrobiłam. (śmiech) Dzisiaj jestem przekonana, że to fantastyczna przygoda, która najwyraźniej właśnie teraz miała się w moim życiu pojawić. Jestem przeszczęśliwa, że mogę brać udział w tym programie.

Jest pani aktorką, dziennikarką, filmoznawcą po SWPS. Lubi pani badać nowe terytoria?

- Tak! Od dziecka było mnie wszędzie pełno. Jestem w swoim żywiole, gdy coś się dzieje. Nie cierpię stagnacji. Jakkolwiek czasem i ja potrzebuję odpoczynku. Marzę wtedy o wyjeździe gdzieś daleko, zaszyciu się i nieodbieraniu telefonu. To trudne, bo jestem od niego uzależniona. (śmiech)

- A moje zainteresowania? Kocham świat mediów i kultury. Poznawanie go to moje hobby, pasja, coś, czym żyję. Co do aktorstwa, to zdałam egzamin eksternistyczny w ZASP-ie w 2012 roku. Ale przecież w Teatrze Muzycznym w Gdyni byłam od dziecka. Wszystko, co do tej pory zrobiłam, wynikało z wielkiej miłości do kultury, telewizji, filmu, teatru, mediów. Teraz spełniają się dwa moje wielkie marzenia. Nie tylko tańczę, ale też śpiewam - przygotowuję własny recital.

A doba ma tylko 24 godziny!

- W listopadzie i grudniu po raz pierwszy od ośmiu lat mogłam naprawdę odetchnąć. Czułam jednak, że jeśli potrwa to dłużej, zwariuję. W styczniu zaczęłam niecierpliwie przebierać nóżkami. (śmiech)

Jak się pani czuła po swoim debiucie w 1. odcinku "Tańca z Gwiazdami"?

- Dostałam ze czterech zawałów ze zdenerwowania. Myślałam, że wszystko kręci się wokół 3 marca, a tu nastał 4 marca, obudziłam się i dalej mogłam tańczyć! Spakowałam więc torbę i przyszłam na trening.

Pracuje pani teraz także nad projektem "Biblia audio".

- Całość będzie trwała 110 godzin. Nowy Testament jest już gotowy i można za darmo posłuchać go w sieci lub nabyć płyty CD. W tej chwili nagrywamy Stary Testament. Za produkcję i reżyserię odpowiedzialny jest Krzysztof Czeczot. To jego dzieło. Nie dość, że w projekt zaangażowanych jest mnóstwo polskich gwiazd, to zaczyna się o nim mówić za granicą. Wszystko powstaje w studiu Osorno Krzysztofa Czeczota, gdzie artyści pracują jak mróweczki. Partie Boga czyta Jerzy Trela, Jezusa Adam Woronowicz, do mnie należy fragment Racheli z Księgi Rodzaju. Czegoś takiego jeszcze na świecie nie było.

Rozmawiał Maciej Misiorny

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Warto dodać, że w ostatnim odcinku "Tańca z Gwiazdami" (10 marca) Dominka Gwit i Żora Korolyov zaprezentowali się w rumbie. "Więcej bioder!" - wykrzyknęła lekko rozczarowana Iwona Pavlović. Jurorka szybko jednak dodała, że występ przypadł jej do gustu: "Kawał babeczki i kawał dobrej rumby". Andrzej Grabowski dostrzegł flirciarską naturę Gwit. "Jak się Żora na panią patrzył, to miał minę Rasputina" - powiedział. "Używasz ciała. To było twoje, subtelne, kobiece" - zakończył ocenę Michał Malitowski. Para otrzymała 32 punkty i wciąż pozostaje w show.


Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Taniec z Gwiazdami 7
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy