Reklama

"Sanatorium miłości": Kiedy emisja specjalnego odcinka?

Trwają zdjęcia do odcinka specjalnego "Sanatorium miłości". Marta Manowska spotkała się z bohaterami drugiej edycji show, by sprawdzić, jak zmieniło się ich życie blisko rok od przyjazdu do Ustronia. Odcinek będzie można zobaczyć 3 sierpnia na antenie TVP1.

Trwają zdjęcia do odcinka specjalnego "Sanatorium miłości". Marta Manowska spotkała się z bohaterami drugiej edycji show, by sprawdzić, jak zmieniło się ich życie blisko rok od przyjazdu do Ustronia. Odcinek będzie można zobaczyć 3 sierpnia na antenie TVP1.
Wojciech Stankiewicz, Barbara Goraj, Halina Bernacka na planie specjalnego odcinka "Sanatorum miłości" /Gałązka /AKPA

Jak zapewnia prowadząca, na widzów czeka wiele niespodzianek i jeszcze więcej uśmiechu. Będą też łzy wzruszenia i padną ważne słowa. Dowiemy się, czy Wojtek uważa misję, z którą przyszedł do programu, za zakończoną, czy Adam ma dla kogo grać na akordeonie i śpiewać i czy Iwona po raz trzeci powie sakramentalne "tak"? Historia tej dwunastki jest dowodem na to, że w każdym wieku jest miejsce i czas na przyjaźń i miłość.

Dwa tysiące zgłoszeń i tylko sześć miejsc w dwuosobowych pokojach w Sanatorium Równica w Ustroniu, z widokiem na Beskid Śląski. Tak zaczęła się podróż, w którą w ubiegłym roku wybrali się: Halina, Gerard, Iwona, Włodek, Władek B., Basia, Wojtek, Bożena, Stenia, Władek P., Wiesia, Adam, bohaterowie drugiej edycji "Sanatorium miłości". Przewodniczką wycieczki i powierniczką niezwykłych historii ponownie została Marta Manowska.

Reklama

Po czterech tygodniach sanatoryjnej integracji, królową i królem turnusu kuracjusze zgodnie wybrali Bożenę oraz Gerarda. Serce mocniej zabiło Steni i Władkowi B., a Iwona wyjechała, dzieląc nić sympatii pomiędzy Gerarda i Wojtka. Życie napisało jednak dla całej dwunastki własny scenariusz.

O swoich pasjach, podróżach, nowych znajomościach chętnie opowiadają na profilach społecznościowych. Waldek pisze wiersze, a w czasie pobytu w Ustroniu spisywał wspomnienia i marzy, by wydać książkę. Władek B. jest szczęśliwie zakochany, o czym nie tak dawno poinformował w programie "Bądźmy razem w domu". Wiesia uruchomiła telefon zaufania i w czasie pandemii COVID-19 wspierała samotnych ludzi dobrym słowem. Nie ukrywa, że marzy jej się własny program telewizyjny, który dotykałby ludzkich spraw. Stenia, Halina i Basia zachwycają pozytywną energią i są absolutnym zaprzeczeniem statecznych emerytek. Nie brakuje im szalonych pomysłów i nowych aktywności.

"Jestem silną, niezależną, wolną kobietą. Taka weszłam do programu i taka jestem po programie. Po programie moje życie się nie zmieniło. Nie zostałam zasypana listami od adoratorów, poczta kwiatowa nie przyjeżdża. Wciąż jestem aktywna zawodowo. Zajęłam się remontem domu, co sprawia mi wielką przyjemność, a za chwilę odbieram nowe auto. To są moje radości. I zwierzęta. Codzienne spacery z psami trzymają mnie w formie" - mówi Basia.

"Dużo fajnych relacji wyniosłem z programu. Mogę powiedzieć, że przez kilka miesięcy byłem 'stacją odbiorczą'. Dużo osób dzwoniło, pisało na Facebooku. Rozmawiałem z każdym. Rzadziej ja do kogoś dzwoniłem. Wiesia była dla mnie źródłem informacji, co się u kogo wydarzyło po programie. W tym wieku nie ma co od razu szaleć ze ślubem. Każdy ma swoje życie, rodzinę, dzieci, wnuki. To jest fantastyczne, że można mieć osobne życia, a jednoczesne dzielić wspólne chwile. Celebrować dany nam czas. Nie na co dzień, a od czasu do czasu. Jaka to jest przyjemność! Wtedy można układać ścieżkę z kwiatów róż, prawda?" - mówi Wojtek.

"Cieszę się, że po programie nadal mam kontakt z dziewczynami. Zaprzyjaźniłam się z Iwonką, z którą mieszkałam w pokoju. Nie ma dnia, abyśmy ze sobą nie rozmawiały. Z Basią, Wiesią, Stenią, a nawet z Gerardem jestem na bieżąco i wiem, co się u nich dzieje. Dzwonimy do siebie z życzeniami na imieniny czy święta. Na przełomie stycznia i lutego znów wyjechałam do sanatorium, tym razem podreperować zdrowie. Nie spodziewałam się, że tak daleko od domu będę aż tak rozpoznawalna. To szalenie sympatyczne. Chodziłam na tańce z koleżankami i byłam szczęśliwa. Ten program wzmocnił mnie, otworzył, jestem bardziej bezpośrednia, uwierzyłam w siebie. Jestem uśmiechnięta, nie ma dla mnie żadnych przeszkód nie do pokonania. Cieszę się z każdego bezpośredniego spotkania z ludźmi w moich rodzinnych Kielcach. Wiele kobiet stawia mnie za wzór. Wierzę, że spotka mnie jeszcze wiele dobrego" - mówi z uśmiechem Halina.

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: Sanatorium miłości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy