Reklama

"Sanatorium miłości": "Ekstremalne warunki" w programie

Wprawdzie ostatni odcinek "Sanatorium miłości" już dawno za nami, ale wciąż jest głośno o bohaterach programu. Jednym z nich był Ryszard, który - delikatnie mówiąc - nie zaskarbił sobie sympatii pozostałych kuracjuszy. Ostatnio w jednym z programów śniadaniowych postanowił powrócić pamięcią do chwil spędzonych w Ustroniu i opowiedział o swoim udziale w show. W pewnym momencie padły dość krytyczne słowa nie tylko o uczestnikach, ale i o całej produkcji.

Wprawdzie ostatni odcinek "Sanatorium miłości" już dawno za nami, ale wciąż jest głośno o bohaterach programu. Jednym z nich był Ryszard, który - delikatnie mówiąc - nie zaskarbił sobie sympatii pozostałych kuracjuszy. Ostatnio w jednym z programów śniadaniowych postanowił powrócić pamięcią do chwil spędzonych w Ustroniu i opowiedział o swoim udziale w show. W pewnym momencie padły dość krytyczne słowa nie tylko o uczestnikach, ale i o całej produkcji.
Ryszard Lasota miał w "Sanatorium miłości" lepsze i gorsze momenty /Piotr Matey/TVP /East News

Obfitujący w wiele ciekawych, pełnych humoru, ale i wzruszających momentów, pierwszy sezon "Sanatorium miłości" kilka tygodni temu dobiegł końca. Widzowie poznali dwunastu kuracjuszy, którzy zdecydowali się zmienić coś w swoim życiu i wzięli udział w pierwszym tego typu programie Telewizji Polskiej. Projekt ten okazał się strzałem w dziesiątkę, a nadawca już zapowiedział, że powstanie drugi sezon.

Póki co jednak jeszcze nie milkną echa ostatniej edycji, w której jednym z bardziej wyrazistych bohaterów był Ryszard. Mężczyzna swoim specyficznym zachowaniem naraził się współlokatorowi - Lesławowi, a w trakcie trwania pobytu dość mocno komentował to, co dzieje się w programie. W finale sezonu wprawdzie podziękował wszystkim uczestnikom za udział w show, jednakże na pytanie, czy podałby rękę Leszkowi, odpowiedział przecząco...

Reklama

Ostatnio Ryszard gościł w programie "Pytanie na śniadanie", gdzie powiedział nieco więcej na temat jego relacji z innymi uczestnikami oraz wyznał, co nie podobało mu się w samej realizacji programu...

W rozmowie z prowadzącymi Ryszard zaznaczył, że jego pogodzenie się z Lesławem nie było niemożliwe: "Ta ręka była podana; zresztą w odcinku zostało wspomniane, że poza kamerami. W blasku fleszy nie sztuka podać rękę, a potem odejść i robić to samo (...). Uznałem, że na tyle był dokuczliwy ten pan, że wiedziałem, że będzie grał dalej".

W innym miejscu bohater "Sanatorium..." stwierdził, że udział w programie wymagał od niego odwagi, ale postanowił spróbować swoich sił przed kamerami. "To była pewna odwaga wystąpienia, nigdy nie występowałem w tego typu programach" - wyznał, dodając: "Wiedziałem, że to jest show, niektórzy uczestnicy to aż za bardzo się tym przejęli i mieli 'parcie na szkło'. Ja nigdy nie miałem (...)"

Ryszard stwierdził też, że raczej z nikim się nie zaprzyjaźnił, ale zdobył fanów i to głównie ze względu na nich zdecydował się na udział w świątecznym odcinku programu. Na zakończenie rozmowy wyjawił też, że warunki zaproponowane przez produkcję nie do końca mu się spodobały...

"Na postawę taką a nie inną rzutowały ekstremalne warunki. I to nie ekstremalne warunki grania scen, tylko formalne warunki, jakie nam zaserwowano - te stare rupiecie, pojazdy... Ja nie jestem przyzwyczajony, żeby "Nyską" czterdziestoletnią jeździć albo "Ogórkiem", gdzie okna wypadają".

Uczestnik show wprawdzie nie zdradził, czy ma jeszcze jakiś kontakt z innymi kuracjuszami, ale za to pewne jest, że zobaczymy go jeszcze wśród pozostałych bohaterów! Jak sam wspomniał, wziął bowiem udział w nagraniach świątecznej do odsłony "Sanatorium miłości", która zostanie wyemitowana w Wielkanoc. Będziecie oglądać?


RMF
Dowiedz się więcej na temat: Sanatorium miłości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy