Zygmunt Kęstowicz i "Piątek z Pankracym"
"Już za chwileczkę, już za momencik piątek z Pankracym zacznie się kręcić. Kręcić się będzie Pankracy z panem. Czy wszystkie buzie już roześmiane?". Tym wierszykiem w każdy piątek, począwszy od marca 1978 roku, witała się z widzami w programie "Piątek z Pankracym" najsłynniejsza pacynka PRL. To był przed laty prawdziwy hit.
Pankracy wykonany był ze sznurka, gąbki i trzech żyłek wędkarskich. Wymyślił go Maciej Zimiński, zaprojektowała Lidia Wopaleńska, a głosu użyczył Hubert Antoszewski. Program prowadził Zygmunt Kęstowicz. Wcześniej, w piątki o godzinie 16.40, był gospodarzem cyklu "Pora na Telesfora", a jego pomocnikami były pacynkowe smoki. Zamienił je na zabawnego uroczego psa, nie spodziewając się, że zrobi on taką furorę.
Do redakcji przychodziły worki listów. Młodsi i starsi, nie bacząc na braki w ortografii, pisali: "Kohany panie Kracku, oglądamy ciebie w piontek. Bardzo ciebie kochamy". Szybko okazało się, że Pankracy nie tylko bawi, ale też pomaga dochodzić do zdrowia.
"Kiedyś dostaliśmy list ze szpitala na Bielanach. Dziewczynka po operacji prosiła, żeby przyjść z Pankracym. Że bardzo ją boli i że będzie mniej bolało, jeśli przyjdziemy" - wspominał Zygmunt Kęstowicz. Porozumiał się z personelem szpitala i poszedł w odwiedziny z Pankracym, ale innym, mniejszym, zrobionym specjalnie na tę okazję. "Ta dziewczynka, do połowy w gipsie, i inne dzieci po różnych operacjach, chyba rzeczywiście zapomniały o bólu i o tym, że są w szpitalu" - wspominał pan Zygmunt.
Pankracy poprawił też nastrój pensjonariuszy domu spokojnej starości. Jak zapewne pamiętacie, Zygmunt Kęstowicz często rozmawiał z Pankracym o Babci Sąsiadce. Kiedyś zastanawiali się, co jej podarować na Gwiazdkę.
"Widzowie przysłali pudła pełne książek, ozdób choinkowych, laurek. Któregoś dnia przyszła paczka kolosalna, długa co najmniej na metr, z Białego Dunajca. Dzieci wydziergały z włóczki rękawiczki i szaliki, ich babcie dorzuciły kożuchowe czapki. Było tego kilkadziesiąt sztuk" - wspominał Maciej Zimiński, autor programu. Ktoś wpadł na pomysł, aby taki prezent od Pankracego zawieźć właśnie do domu spokojnej starości. Podczas wizyty tam jedna z pań powiedziała Maciejowi Zimińskiemu: "Bardzo mi zależało, żeby mój kot zobaczył Pankraca".
Autorzy zdawali sobie sprawę z tego, że program ma duży wpływ na dzieci. Starali się więc je wychowywać. Pankracy uczył form grzecznościowych, dobrych obyczajów i podpowiadał, jak ciekawie spędzać czas. Były konkursy i piosenki ("Psiejsko czarodziejsko"), a także filmy ("Piesek w kratkę", "Nikogo nie ma w domu"). Wielkim hitem okazało się wydanie kalendarza z psimi imionami. Dzieci nadsyłały swoje propozycje razem z wierszykami i rysunkami.
Do 1988 roku program prowadził Zygmunt Kęstowicz. Później zaś zmieniono nazwę na "Okienko Pankracego", a gospodarzem został najpierw Tadeusz Chudecki, a potem Artur Barciś. Każdy z nich miał swój własny styl, ale dla dzieci najważniejsze było, że obok prowadzącego stał uśmiechnięty długouchy czworonóg. Matki masowo pisały do redakcji: "Na widok Pankracego moje dziecko całuje i przytula telewizor! ".
Na czym polegał fenomen tego programu? Twórcy od początku trzymali się podstawowej zasady - żadnych zakazów i nakazów. Dzieci trzeba traktować z życzliwością i szacunkiem. Zwracano uwagę na piękną polszczyznę i dobre maniery, zachęcano do nauki, dbania o innych, ale także pobudzano wyobraźnię. Nic dziwnego, że dzieciaki informowały Pankracego o wszystkim, co było dla nich ważne.
"Kiedyś dostaliśmy widokówkę od naszego ukochanego widza, który odbył rejs po Morzu Śródziemnym. Napisał, że odkrył wyspę o nazwie Pankracy" - wspominał Maciej Zimiński. To on, gdy w 1990 roku zakończono emisję programu, zabrał Pankracego do swojego domu. Nie chciał, aby jego sznurkowy przyjaciel kurzył się na półce w magazynie. Przez lata przechowywał też listy.
Oprócz wspomnianego kalendarza z psimi imionami, ukazały się dwie kasety z piosenkami z programu oraz książka o przygodach Pankracego. Pamiętacie, jak się ten program kończył? "Już minęło pół godziny z psem Pankracym. Znów za tydzień się spotkamy, lecz inaczej. Będą filmy, ale jakie? Któż to wie... Zaśpiewamy znów piosenkę, może dwie..."
Katarzyna Ziemnicka