Reklama

Życie jest przygodą

Będzie kolejna, trzecia już seria "Skarbów III Rzeszy" . W niej znajdzie się historia Izabeli Czajki Stachowicz, pisarki i milicjantki, która na Śląsku szukała dzieł sztuki: znalazła dzieła Matejki.

Słynny dziennikarz i specjalista od historii najnowszej nadal prowadzi nas ścieżkami Dolnego Śląska. To tam rozgrywał się ostatni etap okupacji. Czy to prawda, że na planie, pokazywanej właśnie, 2. serii "Skarbów III Rzeszy" ryzykował pan życie?

Bogusław Wołoszański: Nie przesadzajmy! Jednak było trudno. Praca zimą, w górach jest ogromnym wyzwaniem. Zaczynaliśmy o 9:00 i pracowaliśmy do godz. 22:00, w trakcie jeżdżąc samochodami po górskich wąskich dróżkach, więc można powiedzieć, że w pewnym sensie ryzykowaliśmy życie. Na przykład mój jeep, w pewnym momencie zaczął się zsuwać z drogi. Ale życie jest przygodą, więc to frajda.

Reklama

Czym ta seria różni się od poprzedniej, która zyskała tak wielką popularność?

- Dotarliśmy do nowych tematów, lepiej przygotowani, z nowym sprzętem. W czasie kręcenia poprzedniej serii zauważyłem, że w piwnicy zamku Czocha wszystkie drzwi mają żelbetowe ościeżnice. Coś tam chowano. W tej serii wkroczyliśmy do niej z bardzo nowoczesnym georadarem, który odkrywa nowe tajemnice podziemi zamku.

- Nie zmieniła się zaś istota programu. Nie jest nią poszukiwanie skarbów, ale odkrywanie historii, również tej wzruszającej, bardzo nam bliskiej. Np. takiej: jest koniec wojny, jedzie ciężarówka, a w niej profesorowie. Ruszają na Dolny Śląsk, by ratować dzieła sztuki, obrazy, najważniejsze dla historii naszej kultury zrabowane przez hitlerowców. Co najważniejsze: to się udaje!

Czy widzowie pana programu w listach, mailach dopytują się bardziej o historię, czy bardziej o skarby?

- Oczywiście o historię. Tak jak kiedyś 'Sensacje XX wieku', tak teraz 'Skarby III Rzeszy' są tylko w tytule. Muszę jednak dbać o to, by nie zawieść tych, których przyciągną tytułowe skarby. Stąd ruszamy na szlaki niewyjaśnionych zagadek historii, takich jak skarb gauleitera Karla Hankego. Hanke w marcu 1945 r. przylatywał własnym samolotem z Wrocławia i krążył u stóp góry Grodna. Może coś chował? W 1981 r. ekipa MSW zaczęła poszukiwania w tych okolicach. Akcję wstrzymano w 1984 r., gdy MSW miało inne już zadania i problemy.

Co tam znaleziono?

- Protokoły wskazują, że skrzynie metalowe. Co w nich było, nie wiadomo.

Dużo jest jeszcze niewidomych?

- Mitów jest dużo. W każdej dolnośląskiej wsi co najmniej jeden człowiek twierdzi, że jego ojciec pod koniec wojny widział, jak działo się coś tajemniczego.

A co z tajemnicą Bursztynowej Komnaty?

- To taka sama piękna opowieść, jak ta o górze Sobiesz. Ludzie przysięgają, że w 1945 r. do środka góry wjechał pociąg. Specjaliści śmieją się, że taką masę żelaza magnetometr by wykrył z odległości 5 km. A ludzie i tak przychodzą tam z łopatami i szukają skarbu.

Uciekł pan od pytania o Bursztynową Komnatę? Pan coś wie na ten temat?

- Spłonęła. Wiadomo, że Bursztynowa Komnata z Carskiego Sioła trafiła do Zamku w Królewcu, o który toczyły się ciężkie walki. Zamek został zrujnowany, a nic tak dobrze nie płonie jak bursztyn.

Beata Modrzejewska

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Telemax
Dowiedz się więcej na temat: przygody | życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy