Znów zaczyna od nowa
Po długim urlopie, po rozwodzie, Beata Tadla wróciła do pracy. Jakie wyzwania ją czekają?
Właśnie wróciła pani z półrocznego urlopu. Czy zaowocuje on czwartą książką?
Beata Tadla: - Ten urlop trafił mi się trochę niechcący i był przymusowy. Chyba nikt nie lubi mieć aż tak długiej przerwy, po której czasami ciężko się wdrożyć do pracy na nowo. Prawdę mówiąc, myślałam, że uda mi się przez ten czas zrobić więcej.
- O książce zdążyłam pomyśleć, pomysły roją mi się w głowie, ale nie zajęłam się ich realizacją. Na szczęście co ma wisieć, nie utonie, jestem więc dobrej myśli! Za to spędziłam dużo czasu z synem, a to dla mnie największa wartość. Wyremontowałam też część domu i zaczęłam ćwiczyć...
Czyżby pani kolega z byłej redakcji, Łukasz Grass (zapalony triathlonista - przyp. red.) namówił panią na bieganie?
- Niestety nie, bo nie mogę biegać ze względów zdrowotnych. Ale jego postawa jest dla mnie motywacją i inspiracją. Dużo pływam. Sprawia mi to radość. I lubię uzależnienie od endorfin, które wydzielają się w czasie uprawiania sportu. One zmieniają nastawienie do życia na lepsze.
Trzymam kciuki za nową pasję. Oby rozwijała się tak, jak pani kolekcja butów. Widziałam ją ostatnio w jednym z programów śniadaniowych. Imponująca!
- To i tak była tylko część (śmiech). Choć nie nazwałabym tego hobby. Buty traktuję raczej jako zdobycze czy pamiątki z podróży. Lubię kiedy są ciekawe i na takie poluję. Biżuterię noszę rzadko, jeśli już, to małe kolczyki albo bransoletkę, więc buty mogę mieć ekstrawaganckie. Choć oczywiście do pracy ich nie wkładam. W telewizji takie buty np. z obcasem w kształcie łyżwy albo klamki odwracałyby uwagę od przekazu.
6 listopada zaczęła pani pracę w TVP. To był duży stres?
- To nie pierwszy nowy początek w moim życiu. Oczywiście, czułam wielką presję. Od dłuższego czasu dostawałam od widzów listy z pytaniami, kiedy znów pojawię się na ekranie. To duża odpowiedzialność, żeby sprostać ich oczekiwaniom. Debiut w TVP kosztował mnie sporo nerwów, trochę trzęsły się kolana, ale potem już poczułam się o wiele pewniej.
Poprowadziła pani specjalne wydanie "Wiadomości" z okazji wyborów prezydenckich w USA. Podobno przygotowania do programu trwały tydzień?
- To był wielki sprawdzian. Musiałam się oswoić ze studiem, które jest zupełnie inne niż w mojej dotychczasowej pracy. Ustawienie kamer jest ważne w czasie prowadzenia serwisu informacyjnego, bo jako dziennikarz powinnam pewnym głosem przekazywać to, co jest do powiedzenia i nie zastanawiać się, w którą kamerę mam patrzeć. Specjalnych przygotowań nie było, bo podążamy za tym, co przynosi dzień, a do tego nie sposób przygotować się z wyprzedzeniem.
Wkrótce pojawi się Pani w TVP Info. Z własnym programem?
- Mój zakaz konkurencji został skrócony dość nagle i nie było okazji, żeby porozmawiać o dodatkowych obowiązkach. Ale zobaczymy...
Rozmawiała Marta Drelich.
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!