Reklama

"Ze złem mi do twarzy"

- Smutne, że z romantyka mój bohater staje się despotą. Choć może to i dobrze, bo wtedy rola wydaje się ciekawsza - mówi Bartosz Porczyk, jeden z bohaterów serialu "Galeria".

Adam bardzo mnie rozczarował. Wydawało się, że kiedy odzyska część majątku Woydatta, ustatkuje się, ułoży sobie życie z Karoliną. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie...

- Czasami scenariusz wyobraźni przysłania horror rzeczywistości. Adam postępuje podobnie jak jego ojczym. Poczuł władzę i to go zgubiło. Smutne w tym wszystkim jest to, że z romantycznego rycerza, który walczył o miłość i sprawiedliwość, staje się despotą. Zraża do siebie ukochaną kobietę i przyjaciół. Zniszczył wszystko, co było dla niego tak ważne. Odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z samotnym i rozczarowanym życiem człowiekiem.

Reklama

Przejrzy na oczy?

- Trudno powiedzieć. Być może tak się stanie, ale nie szybko. Mój bohater jeszcze przez jakiś czas pomocuje się ze swoim charakterem. A z czasem, kto wie, może spotka na swojej drodze kogoś, kto wpłynie na jego przemianę. Teraz dobrze mi się gra krnąbrnego Adama. Role tego typu są dużo ciekawsze. Jak się okazuje, widzowie też wolą mnie w takim wydaniu. Kiedyś nawet usłyszałem, że ze złem mi do twarzy (śmiech).

W ubiegłym roku wydał pan swój autorski album "Sprawca". Jest pan współtwórcą tekstów, muzyki. Ciekawy materiał.

- Nagrywając płytę, nie myślałem o podbijaniu rynku muzycznego. Ani warstwa muzyczna, ani wizualna nie pasuje do tego, co się sprzedaje. Był to pewnego rodzaju kaprys. Artysta w jakimś stopniu jest narcyzem i egoistą. Musi cały czas robić coś, w czym może się przejrzeć. A później porzuca to lustro i wchodzi w kolejną rolę. Ponieważ byłem producentem projektu, mogłem sobie pozwolić na to, by płyta wyglądała tak, jak sobie wymyśliłem. Utwory opowiadają o naszym życiu. O tym, kogo na co dzień spotykamy.

Piosenka z czołówki "Galerii" to też pana dzieło, podobnie jak spektakle "Smycz" i "Farinelli" nagradzane w kraju i za granicą. Człowiek wielu talentów.

- Doktor Faustus z powieści Tomasza Manna mówi: "Bezczynność jest powodem wszelkich występków". Jeżeli ktoś z różnych powodów nie daje mi pracy, daję ją sobie sam. Marzenia też robią swoje i to podstawa do działań. Nie ma większej samotności i śmierci artystycznej jak nicnierobienie. Oczywiście coś za coś. Jest to okupione pracą, życiem prywatnym. Ale warto, bo efekty prędzej czy później będą widoczne.

Rozmawiała Maria Ostrowska

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: twarzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama