Zadaje tylko niewygodne pytania
Mocne, szczere, niewygodne. Takie będą pytania, które usłyszą ochotnicy, biorący udział w drugiej edycji programu "Moment prawdy".
Uczestnicy drugiej edycji "Momentu prawdy" mogą wygrać nawet 250 tysięcy złotych. To dlatego nie boją się pytań, jakie zadaje im Zygmunt Chajzer. Sam prowadzący długo się jednak zastanawiał, czy warto kontynuować przygodę z tak bezkompromisowym show.
Druga edycja "Momentu prawdy" początkowo stała pod znakiem zapytania. Chajzer nie był jednak specjalnie zdziwiony, gdy kilka miesięcy temu dowiedział się, że program startuje ponownie. Jak wyznaje, teraz materiał czeka już tylko na zaprezentowanie w telewizji.
"Nagrania 10 nowych odcinków odbyły się na przełomie października i listopada. Zostały opracowane i przygotowane do emisji" - opowiada.
Ten show budzi spore kontrowersje. Kiedy po raz pierwszy zaproponowano Chajzerowi poprowadzenie go, miał wątpliwości. Jak twierdzi, ciągle się ich nie pozbył.
"Zastanawiam się, czy formuła tego typu programów jest rzeczywiście dla mnie. Są to spotkania trudne i niezwykle emocjonalne. Przykry jest na przykład moment, kiedy mówię uczestnikowi, że skłamał. Czasami wydaje mi się, że on sam nie jest świadomy tego, że skrywa prawdę przed samym sobą. Przeżywam to bardzo mocno. Dlatego po każdym dniu nagrania, potrzebuję się wyciszyć, po czym wracam do studia i nagrywamy kolejne odcinki. Moich gości podziwiam także dlatego, że dali się podpiąć do wykrywacza kłamstw. Mnie samego na samą myśl o tym przechodzą ciarki!" - przekonuje
Howard Schulz, pomysłodawca programu, powiedział kiedyś, że jest to reality show. Także Chajzer jest zdania, że ludzie potrzebują tego typu rozrywki.
"Gdyby było inaczej, nie byłoby zapotrzebowania na kręcenie takich show. Mimo różnych ocen, Moment prawdy ma dużą widownię i wysokie notowania. Nie brakuje też chętnych do wzięcia udziału w programie. Do drugiej serii zgłosiło się ponad 3 tys. osób" - kończy dziennikarz.
Więcej czytaj w magazynie "Tle Tydzień"
