Reklama

Z miłości czerpię siłę

Przeszło 30 lat temu Liliana Głąbczyńska-Komorowska wyemigrowała z Polski. Miała burzliwe życie prywatne. Jej mężem był muzyk Michał Urbaniak i reżyser Christian Duguay. Obecnie mieszka w Kanadzie. W serialu "Blondynka" gra Bellę, byłą piosenkarkę, która prowadzi przytulisko dla psów.

Inspiracją scenarzysty przy tworzeniu postaci Belli była Violetta Villas. Zna pani jej twórczość?

Liliana Głąbczyńska-Komorowska: - Weszłam na YouTube i zobaczyłam jej teledyski, poznałam niesamowitą historię kariery i smutny koniec gwiazdy. Andrzej Mularczyk jednak nieco odmłodził moją bohaterkę. To kobieta z nadziejami, optymistka. Wierzy, że coś się zmieni w jej życiu. Oczywiście jest także fatalistką, która czeka na koniec świata.

Ale wcześniej chce przeżyć coś wspaniałego.

- Zastrzyk życia i energii dostaje od mężczyzny - Lea (w tej roli Tomasz Lulek).

Reklama

Bohaterka, jak przystało na gwiazdę, ubiera się oryginalnie...

- To moja prywatna garderoba, dlatego doskonale się w tych strojach czuję. Wszystko, oprócz szlafroczka, przywiozłam ze sobą z Kanady. Niektóre sukienki są sprzed 20 lat.

Bella weźmie udział w koncercie. Jak poradziła sobie pani ze śpiewaniem?

- Jestem po warszawskiej szkole teatralnej. Miałam zajęcia ze śpiewu i w serialu coś tam sobie nucę. Ale scena występu była dubbingowana przez profesjonalną piosenkarkę.

A zaprzyjaźniła się pani z psami?

- Uwielbiam czworonogi. W czasie zdjęć nie było żadnych problemów ze zwierzakami. Trzy dni spędziłam w siedlisku z 400 psami. To były chyba najgorętsze dni tego lata, ponad 30 stopni. Najbardziej wszystkim doskwierał upał.

Ma pani własne psy?

- Dwa. 4-letnią długowłosą jamniczkę o imieniu - uwaga, tu się pani zdziwi - Bella oraz 8-miesięcznego doga, z tych największych. To suczka, która nosi imię Charlotta, jest piękna i wesoła. Mam szczęście, że bardzo się nawzajem pokochały. Nie ma z nimi żadnych problemów.

Na stałe mieszka pani w Montrealu...

- W Kanadzie jestem szczęśliwa. Często bywam też na Florydzie, gdzie mąż ma rezydencję, i zawodowo w Los Angeles. Regularnie odwiedzam również Polskę, by spotkać się z moją rodziną w Gdańsku.

Tęskni pani za ojczyzną?

- Im dłużej jestem za granicą, tym bardziej brakuje mi polskiej mowy i kultury. Czuję się Polką. I to o wiele bardziej niż wtedy, kiedy zaczynałam karierę. Wówczas chciałam podbić Zachód, totalnie się zasymilować. Grałam w Nowym Jorku w operach mydlanych, ale to mi nie wystarczało. Pojechałam do Los Angeles. Jako 'obca' grałam Włoszki, Ukrainki i Rosjanki.

Po rozwodzie z reżyserem Christianem Duguayem dała sobie pani szansę na nową miłość.

- Zaraz po rozpadzie małżeństwa miałam moment przygaszenia, żalu, potrzebowałam czasu, by odreagować, wziąć oddech i zamknąć tamten rozdział. Teraz jestem bardzo szczęśliwa. Moje dzieci są już dorosłe. Natalia skończyła 19 lat, a Sebastian 22.

Co robi pani obecny mąż?

- Jest inżynierem budownictwa lądowego. Ma firmę consultingową.

Jak się poznaliście?

- Na przyjęciu. Zabiegał o mnie dwa lata. Dla niego to była miłość od pierwszego wejrzenia. A ja rozkochiwałam się w nim powoli.

Rewelacyjnie pani wygląda. Jak to się robi?

- Jest dużo sposobów. Między innymi ćwiczę i spaceruję. W Miami na Florydzie regularnie przemierzam deptak nad morzem. Ale tak naprawdę to miłość dodaje mi sił i energii. Jest dla mnie jak powietrze.

Rozmawiała Ewa Modrzejewska.

Jeśli chcesz znaleźć więcej informacji o telewizyjnych produkcjach, zajrzyj na wortal Świat seriali.pl

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Kurier TV
Dowiedz się więcej na temat: Liliana Głąbczyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy