Wojciech Modest Amaro: Mamy gigantyczny potencjał
Już w środę, 26 listopada, zobaczymy finał show "Top Chef". Jego juror, Wojciech Modest Amaro - najbardziej utytułowany szef kuchni w Polsce, zdradza, co ceni u innych kucharzy i kto jest jego faworytem w wyścigu po 100 tys. zł oraz miano kulinarnego mistrza.
Co zobaczymy w ostatnim odcinku trzeciej edycji "Top Chefa"?
Wojciech Modest Amaro: - Finał to tradycyjnie pokaz umiejętności każdego z uczestników. Wszyscy przygotują pięciodaniowe menu degustacyjne, które ma być prezentacją ich filozofii gotowania, osobowości oraz talentu popartego doświadczeniem.
Który z kucharzy jest dla pana największą niespodzianką?
- Marcin Przybysz. Ten bardzo utalentowany człowiek w ciągu kilku tygodni przeszedł metamorfozę od niepewności aż do artystycznego chaosu, z którego wyskakują dzieła sztuki. Lubię taki styl, mimo że dla kogoś może to wyglądać na zwykły fart... Na pewno jest w tym coś więcej.
Jakie cechy powinien pana zdaniem mieć idealny kucharz?
- Wiarę w siebie, dystans i apetyt na ciągłą naukę. Musi być wzorowym kolegą w kuchni i jednocześnie indywidualistą, który ma odwagę pociągnąć zespół i wziąć odpowiedzialność na swoje barki.
Po wyłączeniu kamer zdarza się wam, jurorom, dyskutować o werdykcie?
- Tak. Wciąż, to robimy. Uczestnicy prezentują bardzo wysoki poziom i chcemy mieć pewność dobrego wyboru. Nieuniknione są emocje i rozmowy. Choć za każdym razem kciuki trzymamy za wszystkich.
Jest coś, co by pan zmienił w "Top Chefie"?
- Myślę, że przyjdzie niebawem pora na zmierzenie rosnącego poziomu programu z zagranicznymi autorytetami. Byłoby fajnie gościć lub odwiedzić światowej sławy szefów i pokazać im nasze młode talenty.
Czy będzie kolejna edycja?
- Na pewno. Mamy gigantyczny potencjał i warto go wykorzystać. Tworzymy nową scenę kulinarną, na której do głosu dochodzi młode pokolenie. Jestem z nich bardzo dumny.
Rozmawiała M. Ustrzycka.
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!