Wojciech Mann: Normalne małżeństwo
Znane są jego liczne związki: z radiem, z "Szansą na sukces", czy z Krzysztofem Materną. Natomiast znacznie mniej znany jest jego związek z... małżonką. Może dlatego, że według obchodzącego dziś 65. urodziny Wojciecha Manna małżeństwo nie ma być medialne, a... normalne.
- Ciekawe w nim jest to, że odbiega od wzorca klasycznego amanta, a przyciąga kobiety jak magnes. I ja jestem tego niezbitym i, mam nadzieję, ostatnim dowodem - śmieje się żona dziennikarza Ewa Bańska-Mann (41 l.). - Krążyły plotki, że aby ją zdobyć, poddałem się wielokrotnym operacjom plastycznym. Na szczęście mój wygląd nadal mówi sam za siebie, więc myślę, że nawet nie muszę tych plotek dementować - śmieje się dziennikarz.
Jak to się stało, że wpadli sobie w oko? - Praktycznie całe życie musiałem sobie radzić z tą smutną prawdą, że niewielu jest grubszych ode mnie - przyznaje pan Wojciech. - I jakby tego było mało, to jeszcze jestem okularnikiem. Wielokrotnie wyśmiewano się z mojej tuszy, z tego, że sapię lub siorbię podczas prowadzenia audycji. Starałem się więc imponować czymś innym.
- Mnie zaimponował właśnie niebanalną strukturą swego ciała oraz tym, że w domu ani nie sapie, ani nie siorbie - wyjaśnia pani Ewa i dodaje: - Dlatego, nawet gdybym chciała, nie miałabym powodu, by się z niego wyśmiewać. Co nie znaczy, że jestem wobec męża bezkrytyczna. Zawsze mu powiem, że się fatalnie ubrał, gdy idzie do telewizji.
- Tak, Ewa potrafi być naprawdę nieprzyjemna - ocenia dziennikarz, który uważa, że tylko dzięki żonie nie złamał sobie telewizyjnej kariery. Uważa ją także za najskuteczniejszą ze wszystkich... diet. - Nikt tak jak ona nie przypilnuje, żebym się nie napychał - twierdzi.
Pani Ewa mówi o mężu, że potrafi on rozbroić każdego w każdej sytuacji. - Gdy kiedyś wrócił do domu o godzinie, o której większość ludzi już zaczęło pracę, stwierdził z miną sierotki, że nie ma nic na swoje usprawiedliwienie. A ja oniemiałam. I nie byłam w stanie zrobić mu awantury - wspomina.
Sprawa zarwanej nocy jest tym bardziej niewytłumaczalna, że do ulubionych zajęć pana Wojciecha, należy właśnie sen. - Śpiąc, unikam wielu rzeczy, które grożą mi na przykład podczas prowadzenia nocnych audycji w radiu - tłumaczy. - Bo jeżeli pod drzwiami studia zjawia się dziewczyna, która przejechała kilkaset kilometrów pociągiem, wręcza mi bukiet kwiatów i mówi, że odtąd już będziemy razem, a potem śpi na podłodze, to strach się bać. Przychodzą do mnie również listy z propozycjami... małżeństwa. A ja, jeśli chodzi o mój stan cywilny, nie jestem i już nie chcę być wolny!
Oboje są dumni z syna, Marcina (22 l.). - Sądzę, że udało nam się wychować kulturalnego człowieka, który słyszy i rozumie, co się do niego mówi, sam ładnie mówi i dobrej muzyki słucha - chwalił go w jednym z wywiadów pan Wojciech.
Dziennikarz deklaruje, że nie stara się na siłę być młody. - Uważam, że różnice pokoleniowe są bardzo potrzebne - twierdzi. - Ojciec nie powinien być dla syna kumplem, ale autorytetem. Opracowałem nawet swoją metodę wychowawczą, która polega na bardzo poważnym wygłaszaniu zdania: Jak ja byłem w twoim wieku...
25 stycznia pan Wojciech obchodzi 65. urodziny. Jednak z tego, co mówi, będzie je obchodził raczej szerokim łukiem. - Już nas ostrzegł, żebyśmy mu nie stawiali świeczek na torcie, ponieważ to tylko pogłębia świadomość, jak wiele ma lat. Zresztą nie byłoby na czym tych świeczek ustawić, bo mąż nie je już słodyczy - wyznaje pani Ewa, natomiast jej mąż dodaje z uśmiechem: - Pamiętam, że pięćdziesiąte urodziny przeszedłem bezboleśnie, ale teraz paraliżuje mnie świadomość, że naprawdę wkroczyłem w wiek emerytalny. Postaram się tak zaprogramować sobie głowę, żeby było więcej radości niż smutku przy okazji tych urodzin - obiecuje Wojciech Mann.
PG
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!