Reklama

Wiśniewski: "Mucha nie siada"

Zamieszania w programie "jak Oni śpiewają" ciąg dalszy. Do konkursu niespodziewanie dołączył nowy uczestnik - Jacek Poniedziałek, a nowy juror - Michał Wiśniewski mieszał ocenianie z okazywaniem prywatnych sympatii. "Mucha nie siada" - podsumował występ Anny Muchy.

W związku z niespodziewanym odejściem Joli Fraszyńskiej do programu wszedł równie niespodziewanie nowy uczestnik - Jacek Poniedziałek, aktor znany m.in. z serialu "M jak miłość". Rozpoczął program od dość kiepskiego wykonania "Imagine" Johna Lennona, a po nim równie przeciętne występy zaliczyły: Karolina Nowakowska, Kasia Galica i Ela Romanowska. Przeciętny był cały odcinek i tak naprawdę najwięcej emocji dostarczyły komentarze jury, na czele z dodatkowym, czwartym jurorem - Michałem Wiśniewskim. Postacią równie barwną, co epoka dzieci kwiatów, której rytmy towarzyszyły nam w tym odcinku.

Reklama

O cudem odratowanym Łukaszu Dziemidoku da się powiedzieć tylko jedno - on na pewno fajnie się bawi w tym programie. Edycie Górniak przypominał tym razem Jamajczyka, ale lekko przytomnego, Elżbieta Zapendowska pojechała Lindą - "nie chce mi się gadać", a Michał Wiśniewski był bardziej dosadny - "ale jazda, Łukasz czego ty się najarałeś, że tak fajnie zaśpiewałeś".

Szczęście miała tym razem Ania Mucha, jako że wykonywany przez nią utwór "Kiedy byłem małym chłopcem" Tadeusza Nalepy to prawie "mówiony" kawałek. Mimo to i tak podpadła. "Ja myślałam, że ty nie umiesz śpiewać, ale nie wiedziałem, że nie umiesz też tańczyć" - podsumowała Zapendowska. Za to Wiśniewskiemu się podobała - "Mucha nie siada!". Przy okazji dostało się też Kubie Wojewódzkiemu, za którym Wiśnia raczej nie przepada: "Wojewódzki miał więcej szczęścia niż rozumu, że trafił na taką kobietę".

Tomasz Stockinger sprawdza się w takich utworach - i takiej scenerii - jak do piosenki "Copacabana". Zapendowska również przyznała, że wreszcie się odnalazł - w roli amanta. Piękny show zrobiła Monika Mrozowska do absolutnego hitu wszystkich dyskotek świata - utworu "YMCA" grupy Village People. Sama jedna zastąpiła sześciu facetów i to jak zastąpiła! Śpiewająco i bujająco (na parkiecie).

Ładną interpretacją przeboju Krzysztofa Krawczyka popisała się Ola Szwed, gdy Katarzyna Galica "rozpraszała dekoltem i brzmiała jak u babci na imieninach" - zdaniem Górniak. Żora powinien zdecydowanie pozostać przy tańczeniu - zdaniem Wiśniewskiego.

Tradycyjnie już najlepiej śpiewająco wypadł Artur Chamski, co docenił sam lider Ich Troje i to niezwykle dosadnie - "generalnie gacie mi spadły". W finale, Jerzy Zelnik, który odpadł na początku tego programu, Brylantowym Jokerem uratował Jacka Poniedziałka, natomiast w strefie spadkowej znaleźli się ponownie Kasia Galica i Łukasz Dziemidok.

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy