Reklama

Wielkie marzenia Mateusza Damięckiego

Ci, którzy tęsknili za jego obecnością w telewizji, tej wiosny powinni być zadowoleni. Mateusz Damięcki pojawi się w niezwykle popularnym serialu "Na dobre i na złe".

- Mój bohater, Krzysztof Radwan, jako ordynator ginekologii zostanie automatycznie nowym szefem Hany Goldberg, w którą wciela się Kamilla Baar. Mogę tylko zdradzić, że nie będzie to łatwa relacja szef-podwładna - zapowiada aktor. Nic dziwnego, skoro od pierwszej chwili zacznie krytykować jej metody pracy. Ale jako lekarz zadebiutuje dopiero 30 kwietnia. Wcześniej pojawi się w nowym serialu TVN.

W "Samej słodyczy" zagra Osę - stylistę fryzur i miłośnika mody. Osa jest przyjacielem Marianny (w tej roli Adriana Kalska), która pracuje w jego salonie fryzjerskim "Włosy Osy", a wkrótce pojawi się w życiu głównego bohatera, Fryderyka (Piotr Adamczyk). Te serialowe role to miła odmiana dla aktora, który ostatnio spełniał się głównie w teatrze. O co zresztą nie ma pretensji.

Reklama

- Aktorstwo to typ zawodu, w którym lepiej nie snuć zbyt daleko idących planów i marzeń. Wielką rolę odgrywa tu przypadek. Dla mnie najważniejsze jest, by rola była ciekawa, niezależnie, czy jest to rola żołnierza w filmie wojennym czy kosmity w filmie science fiction - mówi.

Jeśli więc nie zawodowe, to snuje plany prywatne. A te ściśle wiążą się z jego wielką miłością - podróżami. Wszystko zaczęło się w 1999 r., kiedy wyjechał do Rosji, by kręcić tam film "Córka kapitana". Kraj ten zrobił na nim takie wrażenie, że postanowił przyjrzeć mu się dokładniej. W 2009 r. razem z kolegami zorganizował wyprawę samochodową na Syberię.

- Zafascynowało mnie to, że mieszkają tam ludzie bez policzków czy bez uszu, bo im poodmarzały, że są ludzie, którym wystarczy przez 365 dni kapusta, że potrafią w ten sposób żyć i żyją - opowiadał. Rosję poznał już dość dobrze, nie tylko dzięki licznym podróżom, ale też dzięki książkom i filmom. Dlatego teraz zamierza posunąć się dalej - chce zwiedzić świat! I to nie samolotem, tylko... starym żukiem. Na taki pomysł wpadł jeden z jego kolegów, a on natychmiast wyczuł w tym przygodę, której nie potrafił się oprzeć.

- O objechaniu świata dookoła myślałem już jako dziecko, kiedy oglądałem amerykańskie filmy w telewizji, a później w kinie. Ten świat zawsze wydawał mi się światem bajkowym i taki właśnie jest - mówi.

- Trasa wiedzie przez trzy kontynenty i ponad trzydzieści państw. Chcemy wyruszyć z Lublina, miasta, gdzie produkowano żuki. Potem przez Europę, aby przeprawić się przez Atlantyk i dotrzeć do USA i Kanady. Następnie Alaska, Japonia, Chiny. Dalej przez Rosję i kraje byłego ZSRR powrócimy do naszej części Europy - opowiada.

Wyruszając na tę wyprawę, chce udowodnić, że nie ma rzeczy niemożliwych. Ale myliłby się ten, kto by uważał, że chodzi tylko o przygodę i przyjemność. Relacje z poszczególnych etapów podróży razem z kolegami będą zamieszczać na Facebooku i innych portalach, zorganizują też konkursy, w których będzie można wygrać podróż dookoła świata.

- Chcemy połączyć wyprawę z misją charytatywną na rzecz chorych dzieci oraz zapraszać dotkniętych chorobami nowotworowymi młodych ludzi z całego świata na Onko-Olimpiadę, którą w Polsce organizuje Fundacja Spełnionych Marzeń - zapowiada Damięcki.

EGP

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

TV14
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy