Wielcy przegrani "Mam talent"
"Narodzie, jest mi smutno i trochę jest mi wstyd. Mamy fatalny gust narodowy" - pieklił się Kuba Wojewódzki po odpadnięciu jego faworytki w "Mam talent" - Anny Gogoli. Z uczestników, którzy nie znaleźli się w finale programu, można by zmontować ekipę nie gorszą niż ci, którym się udało.
Oto przegląd bohaterów drugiej edycji "Mam talent", których w najbliższą sobotę nie zobaczymy:
Asia Smajdor, Kasia Kowalczuk
Dziewczyny dały najlepszy wokalny występ w półfinałach. Bardzo ambitnie wybrały utwór - piękny, ale w skali masowej zupełnie nieznany ("Close Your Eyes" Andrzeja Smolika). Głosy 17-letniej Asi i 20-letniej Kasi komponowały się znakomicie. Zarówno podczas castingu, jak i półfinału te utalentowane wokalistki potrafiły stworzyć niepowtarzalny klimat, pozwalały na dwie minuty zapomnieć o Bożym świecie. Choć to bracia Legun są na świeczniku i mają dużą szansę wygrać program, warto pamiętać też o tym drugim, być może lepszym, duecie.
Krystian Herba
Czy skakanie na rowerze może być atrakcyjne dla przeciętnego odbiorcy? Jeszcze jak! Dowiódł tego Krystian Herba, odgrywając scenki nawiązujące do filmu "Pulp Fiction". Okazuje się, że na rowerze można nawet... zatańczyć. Kiedy Krystian dotknął przednim kołem nosa leżącej na ziemi partnerki, niejednemu widzowi opadła szczęka.
Anna Gogola
Zdecydowana faworytka jurorów. Agnieszka Chylińska całowała jej stopy, Małgorzata Foremniak wskoczyła na stół, wydając z siebie dźwięki pierwotne, a Kuba Wojewódzki nie wiedział, co powiedzieć. Gogola przeszła niezwykłą metamorfozą wizualną (wyglądała świetnie) i brawurowo zaśpiewała Janis Joplin. Na scenie czuła się wyjątkowo swobodnie, a jej silny głos zachwycał bogactwem "żelastwa", jak to na castingu zdefiniował Marcin Prokop.
Tomasz Pałasz
33-letni nauczyciel wychowania fizycznego i instruktor windsurfingu sam wymyślił grające buty, a potem doprowadził tę sztukę do perfekcji. Jeśli chodzi o kreatywność i oryginalność, to konkurować z nim może jedynie patenciarz Marcin Marczewski. "Z każdym krokiem zbliżasz się do wielkiego artyzmu. Jesteś mistrzem" - komentował zachwycony Kuba Wojewódzki.
Mateusz Dembek
Jedyny wokalista w tej edycji specjalizujący się w musicalach. Mateusz w pierwszym półfinale zaprezentował ogromne umiejętności, a koniec występu, kiedy przez kilkanaście sekund trzymał jedną nutę, był miażdżący. Oprócz tego styliści wykonali w jego przypadku kawał dobrej roboty. Jurorzy jednak zarzucili Dembkowi sztuczność i choć znalazł się w pierwszej trójce, nie wybrali go do finału.
Krzysztof Golonka
Przesympatyczny uczestnik, który z piłką potrafi wyczyniać jeszcze ciekawsze rzeczy niż rekordzista Guinessa z ulicy Floriańskiej w Krakowie (pozdrawiamy!). Golonka umiejętnie połączył sztuczki piłkarskie z tanecznymi popisami. Był bardzo blisko finału, zajął 2. miejsce w głosowaniu telewidzów. Przepadł jednak w głosowaniu jurorów, mimo poparcia Małgorzaty Foremniak.
Madox
Intrygujący, wyjątkowy, obdarzony bardzo ciekawym głosem. To chyba najbardziej charakterystyczny uczestnik spośród wszystkich występujących w tej edycji. Jedyne, czego mu zabrakło to wokalnej perfekcji i repertuaru, w którym mógłby lepiej pokazać swoją osobowość.
Kasia Popowska, Kasia Sawczuk
Wielkie nieobecne półfinałów. Odpadły na etapie wyłaniania 40 najlepszych uczestników, mimo że podczas castingów pokazały klasę. Rzeczywistość pokazała, że odrzucenie tych wokalistek przez jurorów było sporym błędem. Ich bezpośrednie rywalki zawiodły. Wiktora Katajew była jednym z największych rozczarowań programu. Z kolei mała Agata Wietrzycka znów śpiewała piosenkę "Winna" Agnieszki Chylińskiej i nie pokazała nic, o czym byśmy za miesiąc pamiętali.
Wystarczy zestawić niektórych finalistów z wymienionymi wyżej uczestnikami, by teza o przewadze talentu odrzuconych stała się całkiem prawdopodobna. Czy tańczący Kaczorex jest tak dobry w swoim fachu jak Krystian Herba? Czy Jessica Merstein śpiewa lepiej od Asi i Kasi czy Anny Gogoli? Czy oglądanie Jadzi i Dominiki albo Kruka i Blachy jest bardziej wciągające od popisów Krzysztofa Golonki czy Tomasza Pałasza?
Być może "finał pocieszenia" okazałby się bardziej interesujący od samego finału...
(mim)
Czytaj także: