Weronika Rosati: Włoski i szpagat
W środowy wieczór, podczas relacji na żywo na Instagramie, Weronika Rosati opowiedziała fanom o kulisach pracy na planie serialu "Zawsze warto". Zdradziła, że musiała zimą pływać w basenie na świeżym powietrzu i że Julia Wieniawa rozśmieszała ją podczas kręcenia poważnych scen. Aktorka powiedziała też, co robi podczas kwarantanny i w jakim języku mówi jej córeczka Elizabeth.
W serialu "Zawsze warto" Weronika Rosati wciela się w rolę Marty, prawniczki, której los nie oszczędza, a jej mąż i ojciec okazują się zupełnie innymi mężczyznami niż ci, za których ich miała. Tuż przed środowym odcinkiem serialu aktorka pojawiła się na swoim instagramowym koncie w relacji na żywo i odpowiedziała na pytania fanów. Zdradziła m.in., czy utożsamia się z graną przez siebie postacią. "Rozumiem Martę jako postać po przejściach, przeżyła swoje, ale nie traci wiary w ludzi, nie traci dobroci, walczy o prawa kobiet. Sama musi walczyć z szowinistycznym światem wokół siebie, gdzie mężczyźni mają przewagę. Podoba mi się, że jest niezależna i woli wybrać trudniejszą drogę, ale ta droga prowadzi do wolności i niezależności. To inspirujące. Zwykle gram złe postaci i lubię je grać, ale podobało mi się, że Marta jest dobra, a jednocześnie ludzka i prawdziwa" - stwierdziła Rosati.
Zapytana o najtrudniejszą do zagrania scenę, przyznała, że najcięższe nie były wcale momenty, w których musiała oddać trudne emocje targające Martą, ale coś zupełnie prozaicznego. "Oba sezony kręciliśmy w zimie, był trzaskający mróz, a my udawaliśmy, że jest wiosna albo jesień. Aktorki miały więc na sobie cienkie kurteczki, mimo że była minusowa temperatura" - powiedziała. Jeden z fanów, który brał udział w relacji, zauważył, że scena na basenie nie mogła być kręcona zimą. Rosati rozwiała jego wątpliwości. "Zaskoczę was, była kręcona zimą. Dziewczyny od kostiumów dbały, żeby mi było ciepło. Dawały mi między scenami takie poduszki ogrzewające. Pływałam w basenie w październiku albo listopadzie, basen nie był ogrzewany, ale czego się nie robi dla roli" - wyjaśniła aktorka.
Rosati dodała też, że mimo trudnych warunków, na planie najczęściej jest bardzo wesoło, nawet gdy aktorzy są już bardzo zmęczeni. "Czasami ze zmęczenia nam odwalało, w sensie pozytywnym. Miałyśmy głupawkę, bo trzeci dzień wstawałyśmy o 5:00, musiałyśmy się jakoś pobudzać, wiec się rozśmieszałyśmy. Na przykład było na mnie zbliżenie, ja grałam serio, miałam się rozpłakać, a Julka (Wieniawa - przyp. red.) podchodziła i robiła śmieszne miny" - wspominała.
Weronika Rosati przyznała, że zawód aktora staje się ważny w takich sytuacjach jak teraz. "Artyści i aktorzy sprawiają, że ludzie nie czują się osamotnieni, mamy możliwość wypełnić czas ludziom, dać wsparcie i rozrywkę, żeby nie myśleli o problemach" - powiedziała. Dodała, że w czasie kwarantanny sama woli oglądać filmy i seriale o lekkiej, pokrzepiającej tematyce, ma również plan, który chce zrealizować.
"Postanowiłam sobie, że zrobię trzy rzeczy: coś stworzę, ale nie mogę na razie wam powiedzieć, co, druga rzecz to nauczyć się robić szpagat, a trzecia nauczyć się włoskiego" - powiedziała Rosati i dodała, że nauki nie ułatwia jej córeczka Elizabeth, która też nudzi się w trakcie kwarantanny, a czas uprzyjemnia sobie, np. malując po ścianach. Jeden z fanów chciał się dowiedzieć, w jakim języku Weronika Rosati rozmawia z Elą: "Czy moja córka mówi po polsku? Nie, na razie mówi po swojemu" - odparła aktorka.