Weronika Rosati: Wielką wartością jest lojalność wobec najbliższych
W środowe wieczory widzowie oglądają Weronikę Rosati w roli Marty, twardej prawniczki w serialu "Zawsze warto". Tymczasem aktorka jest daleko od kraju, po drugiej stronie oceanu, w USA. Dlaczego właśnie tam?
Co sprawiło, że to w Stanach spędza pani kwarantannę?
- Moja córka, Eli (2,5 l.), jest Amerykanką. Mamy dwa domy, jeden w Warszawie, drugi w Los Angeles - i tutaj zastała nas pandemia. Moja pierwszą myślą było, aby wrócić do kraju, ale gdy istniała jeszcze taka możliwość, moja Eli była podziębiona. Nie chciałam ryzykować. Cieszę się wsparciem bliskich, jest z nami moja mama. Nie czuję się samotna. (...)
Pandemia pokrzyżowała pani plany?
- Jak wszystkim. Wiosną miałam rozpocząć zdjęcia do międzynarodowej koprodukcji, kręconej w Europie, którą wstrzymano. Zamierzałam też wrócić do "M jak miłość". Czekaliśmy również na decyzję w sprawie kontynuacji "Zawsze warto". Z tego, co wiem, scenariusz do trzeciej części jest prawie gotowy.
Pani bohaterka budzi ciepłe uczucia, bo jest... ideałem?
- No, aż taka wspaniała to Marta może nie jest. Bywa uparta, porywcza, ale ma dobre serce i oczy otwarte na innych. Historie, które pokazujemy, dowodzą, jak wielką wartością jest lojalność wobec najbliższych i szczera przyjaźń, która pozwala wyjść z najgorszych opresji. Marta, Dorota (Katarzyna Zielińska) i Ada (Julia Wieniawa) są tego najlepszym przykładem.
Tęskni pani za koleżankami z planu?
- Bardzo. Wspólna praca zbliżyła nas do siebie. Brakuje mi spotkań z nimi, żartów i poważnych rozmów. (...) Czasem piszemy do siebie z dziewczynami. Jednak to nie to samo, co bezpośredni kontakt.
Rozmawiała Jolanta Majewska-Machaj
Cały wywiad można przeczytać w najnowszym numerze "Tele Tygodnia".