Reklama

"Wataha": Lichota w Straży Granicznej

Filmowcy rzadko pojawiają się w Bieszczadach, a temat Straży Granicznej jest mało znany. Pracę utrudnia kapryśna pogoda, ale nikt nie narzeka. - Tutaj traci się poczucie czasu - przyznaje Leszek Lichota.

Słaniający się na nogach, wycieńczony aktor potyka się o zmurszałe drzewo w jednym z bieszczadzkich potoków. Skuty kajdankami z trudem podnosi się, z niepokojem rozgląda i nadludzkim wysiłkiem próbuje biec. - Stop kamera! Po ujęciu! - przerywa stojąca na stromym zboczu reżyserka Kasia Adamik. - Jest ciepła herbata dla Leszka?

Do położonej niedaleko Baligrodu wioski Rabe trudno dojechać. Padające deszcze zamieniły krętą, glinianą drogę w grzęzawisko, a nawigacja jest właściwie bezużyteczna. Dla ekipy realizującej sześcioodcinkową "Watahę" zbawienne są więc terenowe samochody. Są też spore problemy z komunikacją, bo zasięg telefonów komórkowych ciągle zanika. Do tego kapryśna, zmieniająca się z godziny na godzinę aura.

Reklama

- Co mnie najbardziej stresuje? Wyścig z czasem, bo dni są teraz krótkie, dobre światło mamy najwyżej do godziny piętnastej. Dlatego najpierw realizujemy sceny plenerowe, a później pracujemy we wnętrzach - tłumaczy Kasia Adamik, reżyserująca dwa ostatnie odcinki (pierwsze powierzono Michałowi Gaździe).

- Nie narzekam, mimo że temperatura wody, do której dzisiaj wskakiwałem, nie przekraczała trzech stopni Celsjusza, a w butach miałem jezioro - uśmiecha się Leszek Lichota.

- Świetnie napisany, trzymający w napięciu scenariusz wiarygodnie oddający pracę pograniczników, zgrana ekipa, życzliwość mieszkańców i pomoc funkcjonariuszy Straży Granicznej rekompensuje wszelkie niedogodności - dodaje.

Aktor gra główną postać, kapitana Rebrowa, który w wyniku wybuchu w komendzie Straży Granicznej stracił bliskich kolegów i stał się jednym z głównych podejrzanych. Aktor na potrzeby roli uczył się języka ukraińskiego i wiele godzin spędził na rozmowach z tutejszymi pogranicznikami.

- Zanim pojawiłem się na planie, myliłem strażników z celnikami. Nie zdawałem sobie sprawy, że strażnicy codziennie potrafią przejść 30 km lub przez kilka dni nie opuszczają swoich stanowisk, czatując na przemytników w krzakach - przyznaje Leszek Lichota.

Premierę produkcji zaplanowano na przyszły rok. W serialu zobaczymy też Bartłomieja Topę, Magdalenę Popławską, Aleksandrę Popławską, Andrzeja Zielińskiego i Mariana Dziędziela.

KRAS

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama