Urszula Grabowska: Nie ma litości dla bandytów
Jako zasadnicza inspektor Ewa Korman w serialu "Skazane" ściga zorganizowaną przestępczość, a w krakowskiej PWST Urszula Grabowska przygotowuje studentów drugiego roku aktorstwa do zawodu.
Urszula Grabowska znana jest z takich seriali, jak "Świadek koronny" i "Na krawędzi". Za tytułową rolę w filmie "Joanna" Feliksa Falka otrzymała nagrodę Orła. Jest żoną rzecznika prasowego UJ Adriana Ochalika i mamą11-letniego Antka.
Przed nami finałowy odcinek serialu "Skazane". Jest to opowieść o kobietach, których bliscy przebywają w więzieniu. Pani bohaterka, inspektor Ewa Korman, stoi z drugiej strony barykady - to ona posyła za kratki oskarżonych.
- Rzeczywiście, jest policjantką, która zajmuje się zwalczaniem przestępczości zorganizowanej, działa konsekwentnie, metodycznie i skutecznie. Nie ma litości dla bandytów. Przed laty doprowadziła do aresztowania Adama Millera (Ireneusz Czop), teraz powraca, by rozprawić się z nielegalną działalnością jego żony, Sylwii (Monika Krzywkowska), sterowaną przez męża zza krat.
Czy prywatnie polubiłyście się z Moniką Krzywkowską?
- Bardzo. Pierwszy raz miałyśmy okazję pracować razem i było to niezwykle sympatyczne spotkanie, choć materia do grania budziła wiele emocji.
Niebawem zobaczymy panią w nowym filmie, zatytułowanym "Miłość w mieście ogrodów", gdzie z kolei wystąpi pani jako żona... serialowego Millera, czyli Ireneusza Czopa.
- Tak się składa, że z jednego planu przewędrowaliśmy z Ireneuszem Czopem na drugi, tym razem w konfiguracji małżeńskiej. Sam projekt zapowiada się ciekawie. Napisali go i reżyserują Ingmar Villqist i Adam Sikora, twórcy ze Śląska, gdzie usytuowana jest akcja. Z Adamem Sikorą, uznanym operatorem, spotkałam się już w tym roku na planie filmu "Wspomnienie lata" w reżyserii Adama Guzińskiego. Z kolei z Ingmarem Villqistem pracowałam na deskach mojego macierzystego Teatru Bagatela w Krakowie, gdzie reżyserował "Lot nad kukułczym gniazdem". Tak oto miesza się ten filmowo-artystyczny świat.
Świat ten docenił pani talent i wiedzę, powierzając pani funkcję wykładowcy akademickiego PWST w Krakowie...
- Jest to dla mnie nowa, inspirująca historia. Mam już wprawdzie skromne doświadczenie pedagogiczne, przez dwa lata uczyłam w krakowskim Studio Aktorskim "Lart", do którego kiedyś sama uczęszczałam. Jednak wejście w poczet wykładowców szacownej uczelni, której również jestem absolwentką, traktuję jako wielkie wyzwanie. Z każdym dniem dogaduję się z młodzieżą coraz lepiej.
Rozmawiała Jolanta Majewska-Machaj