TVP żąda przeprosin od iluzjonisty za zranienie Marzeny Rogalskiej
Telewizja Polska domaga się publicznych przeprosin od iluzjonisty Marcina Połoniewicza za zranienie dziennikarki Marzeny Rogalskiej podczas programu "Pytanie na Śniadanie".
Jak informuje portal Wirtualnemedia.pl, Telewizja Polska nie tylko domaga się publicznych przeprosin, chce również, by Marcin Połoniewicz, znany też jako Pan Ząbek, nie komentował już tego wypadku.
TVP poinformowała w piątek, 8 lipca, że wystosowała Połoniewicza pismo z żądaniem przeprosin "za nieprofesjonalne zachowanie, (...) które naraziło na szwank wizerunek Telewizji Polskiej S.A. oraz redaktor Marzeny Rogalskiej, a także naraziło panią Rogalską na cierpienie fizyczne i psychiczne", a także za późniejsze wypowiedzi iluzjonisty, "sugerujące, że wypadek polegający na uszkodzeniu ręki pani redaktor Rogalskiej nie miał miejsca".
Oświadczenie Telewizji Polskiej odczytał w piątek na antenie TVP2 prowadzący "Pytanie na śniadanie".
Do całej sprawy odniosła się również na swym profilu na Facebooku Marzena Rogalska.
"Jestem dziennikarką, dla której wiarygodność, prawda i rzetelność to wartości nadrzędne. Ich się trzymam zawsze, także i w tej sprawie. Podkreślam - to był wypadek i wydarzył się na wizji".
Przypomnijmy, że w sobotę, 2 lipca, podczas programu "Pytanie na Śniadanie" zaproszony do studia iluzjonista Marcin Połoniewicz przeprowadził nieudaną sztuczkę z Marzeną Rogalską.
Dziennikarka została na wizji zraniona gwoździem w dłoń. Rogalska musiała udać się do szpitala, gdzie otrzymała antybiotyk i zastrzyk przeciw tężcowi. Sytuacja wyglądała bardzo groźnie, na szczęście nic poważnego dziennikarce się nie stało, ręka nie została przebita, a jedynie draśnięta.
"Było groźnie i serce mi stanęło ze strachu o Marzenkę, ale okazało się, że strach ma wielkie oczy" - powiedział po tym incydencie współprowadzący "Pytanie na Śniadanie", Tomasz Kammel.
Wielu widzów było oburzonych tym incydentem, czemu dało wyraz w komentarzach w internecie. Pojawiły się też wypowiedzi sugerujące, że cała sytuacja była "ustawką" TVP.