Reklama

Trudna do okiełznania

Taniec wyzwala hormony szczęścia - mówi. To, że kocha tańczyć, widać w jej zachowaniu jako jurorki show "Tylko taniec. Got to Dance". Nieraz zachęca: - Po co siedzieć? Wstańmy! I dodaje: - Taki mam temperament, trudno wbrew niemu żyć.

Kolejna edycja "Tylko taniec. Got to dance" to nie tylko nowe talenty, lecz także całkiem nowa jurorka, Anna Jujka. Jeśli myślicie, że jej poprzedniczka ma coś przeciwko niej, bardzo się mylicie. Sama Krystyna Mazurówna powiedziała bowiem - "fajna z niej babka".

- Nie znamy się osobiście, ale ogromnie ją szanuję. Też jest fajną babką! Trzeba mieć przysłowiowe 'jaja', żeby w jej wieku ciągle jeszcze mieć w sobie tyle kolorów - mówi Anna Jujka.

Jurorką bywała w wielu miejscach. Teraz trafiła do prime-timowego show i sędziuje na oczach całej Polski.

Reklama

- Zaproszona byłam do castingu już przed pierwszą edycją. Wtedy jednak wybrano inne osoby. Ja się zresztą na bycie w programie nie nastawiałam i o całej sprawie szybko zapomniałam. Kolejne dwie edycje minęły, aż tu na początku stycznia dzwoni telefon. Pojawiłam się na spotkaniu z producentem, dostałam propozycję, szybciuteńko sprawdziłam w kalendarzu, co i jak i zgodziłam się. Kiedy coś takiego staje na mojej drodze, nie zastanawiam się długo! - wspomina.

Taniec to miłość jej życia, ruch zaś "czuje w nogach" od zawsze. - Trudno mnie okiełznać. Cały czas muszę coś robić, gdzieś biec. Zaczęło się to w przedszkolu, wraz z zajęciami z rytmiki. W 1 klasie szkoły podstawowej koleżanka zaproponowała: - 'Chodź na zajęcia do Pałacu Młodzieży'. Zgodziłam się. I proszę sobie wyobrazić, od samego początku wiedziałam, że to właśnie będę w życiu robić - opowiada.

Zna się na hip-hopie. Sama zresztą mówi, że jest dziewczyną z osiedla.

- Nie wychowałam się na salonach, lecz w blokowisku, na Ursynowie. Mam normalnych rodziców, którzy mnie nie rozpieszczali. Tata wyznawał zasadę: sam do wszystkiego doszedłem, więc i wy się starajcie. Znałam już wtedy raperów, którzy dzisiaj uznawani są za pionierów gatunku. Z jednej strony dorastałam w środowisku tanecznym, z drugiej w kulturze ulicznej - tłumaczy.

Z ocenianiem uczestników nie ma problemów. Wie, co lubi. - Butności i zarozumiałości nie pochwalam. Pochwalam pokorę, ale również świadomość swoich umiejętności. Odrobina przebojowości i uporu jest bardzo dobra. Dla mnie rzeczą decydującą jest to, że uczestnicy wiedzą, po co to robią. Że w to wierzą, że potrafią nam coś przekazać. To do mnie trafia. Nie trafiają do mnie natomiast historie ludzi. Mogę się wzruszyć, nie będzie to jednak miało wpływu na moją ocenę. Ja jestem jurorem od tańca - przyznaje.

I dodaje, że z innymi sędziami od razu złapała znakomity kontakt: - Dobrze mi tu, koledzy świetnie mnie traktują. No i cieszą się, że jest nowa energia w programie.

Maciej Misiorny

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: dance
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy