Totalna dominacja wokalistów w "Mam talent"
Jeśli ktoś w poprzednich edycjach narzekał, że "Mam talent" za bardzo przypomina "Idola" i że śpiewających uczestników jest za dużo, teraz może już śmiało rozdzierać szaty.
W dotychczasowych półfinałach trzeciej edycji do czołowych trójek wchodzili tylko wokaliści! Miał rację Kuba Wojewódzki, gdy zapowiadał, że będzie to najmocniejsza pod tym względem odsłona programu.
Przypomnijmy - w pierwszym półfinale awansowały: Magda Welc i Patrycja Malinowska. W minioną sobotę (30 października) dołączyli do nich Sabina Jeszka oraz trio Me, Myself And I.
W finale łącznie wystąpi 10 wykonawców. I można się spodziewać, że do wymienionej czwórki dojdą kolejni wokaliści. Dopiero przed nami są bowiem występy takich asów z castingów jak Kasia Sochacka, Kamil Bednarek czy niesamowity Piotr Lisiecki (zaprezentuje się w najbliższym odcinku, jest faworytem bukmacherów).
To może być jeden z najbardziej rozśpiewanych finałów w historii programu. W pierwszej polskiej edycji mieliśmy pięciu wokalnych finalistów, a w drugiej - czterech. Jeśli chodzi o najpopularniejszą, brytyjską wersję programu, to najmocniejszy pod tym względem był finał trzeciej serii, kiedy zaprezentowało się pięciu wokalistów, w tym słynna już Susan Boyle.
Oczywiście, taki stan rzeczy powoduje głośne narzekania na małe urozmaicenie i przewidywalność "Mam talent". Trzeba jednak pamiętać, że finalistów i kandydatów na finalistów wskazują widzowie w sms-owym głosowaniu. Dlaczego tak się upierają przy wokalistach? Bo inni nie robią na nich aż takiego wrażenia. Proste. Gdy pojawi się uczestnik na miarę Melkart Ball czy Marcina Wyrostka, widzowie nie będą mieli skrupułów, by śpiewających porzucić, tak jak to robili w poprzednich dwóch edycjach. Drugi ważny fakt, to bardzo wysoka oglądalność tvn-owskiego show. Niezależnie od skali narzekań przed telewizorami co tydzień zasiada grubo ponad pięć milionów widzów (23 października - 5,2 mln, 16 października - 5,8 mln, 9 października - 5,4 mln).
To jeszcze przed nami - Kasia Sochacka: