Reklama

"To najlepszy muzyczny program"

Prowadzenie programów na żywo jest ekscytujące - mówi Maciej Rock. Co się wydarzy w show "Must be the music. Tylko muzyka", gdy ruszą odcinki live?

Super TV: Był pan twarzą wszystkich edycji "Idola", "Fabryki Gwiazd" oraz "Przebojowych dzieci". Jakie ma pan odczucia po pierwszych odcinkach "Must be the music. Tylko muzyka"? W czym ten program muzyczny może być lepszy od innych?

Maciej Rock: - 'Must be the music...' jest zupełnie inny niż wszelkie programy muzyczne, ponieważ nie jest to konkurs wokalny. Zgłaszają się do nas zespoły ze swoją muzyką, zgłaszają się kompletni już artyści, którzy tworzą od lat, często wielkie rzeczy, a nikt tego nie słyszy.

- Jest to jedyny program muzyczny typu talent show, który dopuszcza instrumenty. Przychodzą instrumentaliści, beatbokserzy z jakimiś dziwnymi pudełkami modulującymi głos, skrzypkowie, chłopcy z gitarą itd. Tego jeszcze nie było i nie ma u konkurencji. Ponadto mamy wokalistów, którzy przychodzą z podkładem muzycznym, ale często biorą ze sobą tancerzy i na scenie robią show. To zupełnie inny program. W moim odczuciu - a już kilka programów muzycznych prowadziłem - najlepszy.

Reklama

Czy już pan wie, jak będą wyglądały odcinki live, które startują 9 kwietnia? Jak podzielicie się obowiązkami z Pauliną Sykut?

- Pracujemy nad odcinkami na żywo, ale oczywiście żadnego scenariusza tu nie podam. Obowiązki na scenie rozdziela reżyser.

Z Pauliną znacie się już prawie 10 lat. Pracujecie razem w dwóch programach (drugi to "Się kręci"). Dobry kontakt może uchronić prowadzących przed wpadkami w programie na żywo?

- Nad programem na żywo oprócz prowadzących pracują jeszcze dziewczyny i chłopaki od światła, scenografii, operatorzy kamer, dźwiękowcy, kierownicy planu, kierownicy produkcji, inspicjenci, runnerzy, styliści, makijażyści, realizatorzy dźwięku, obrazu, redaktorzy, wydawcy, jurorzy, uczestnicy, reżyser, producent - razem ponad 100 osób. Wszyscy staramy się, żeby nie było wpadek albo żeby było ich jak najmniej.

- Ale w programie na żywo czasem dzieją się rzeczy nieprzewidziane i to jest piękne, bo trzeba robić wszystko, żeby widz tego nie dostrzegł. Dobry kontakt pomiędzy prowadzącymi z pewnością pomaga.

Często prowadzi pan programy i duże koncerty live. Pamięta pan swoją najzabawniejszą wpadkę?

- Najzabawniejsze i najbardziej mrożące krew w żyłach sytuacje zdarzają się niedostrzegalnie dla widzów. Kiedy zespół ma problem z gitarą czy dzieje się coś z dekoracją, wtedy prowadzący musi ściągnąć uwagę na siebie i zabawiać publiczność tak długo, aż problem nie zostanie wyeliminowany.

- Czasem prowadzący zapomina co ma powiedzieć, wyniki głosowania przychodzą z opóźnieniem, pojawia się problem z łącznością pomiędzy prowadzącym i reżyserem. Każda produkcja to osobne historie. To dzięki nim prowadzenie programów na żywo jest tak ekscytujące.

Pana hobby to dzieci. Jak godzi pan życie rodzinne z licznymi obowiązkami zawodowymi, m.in. imprezami, galami i koncertami?

- Właściwie jest tak, że zamiast hobby mam dwoje małych dzieci. Co to oznacza wiedzą wyłącznie ci, którzy byli lub są w podobnej sytuacji. Na szczęście specjalistką od spraw naszych dzieci jest moja żona, to ona zawsze wie, jakie zabawki trzeba kupić, do jakiego lekarza iść, jakie przedszkole wybrać. Ja jestem asystentem. Godzenie życia zawodowego z rodzinnym nie jest łatwe. Właściwie zawsze jedno toczy się kosztem drugiego. Staram się balansować pomiędzy i zwykle się udaje.

Z Maciejem Rockiem rozmawiała Aleksandra Lipiec.

Chcesz obejrzeć swój ulubiony serial, film, teleturniej? Sprawdź nasz program telewizyjny - mamy na liście ponad 200 stacji!

Super TV
Dowiedz się więcej na temat: prowadzenie | Maciej Rock | muzyczne | na żywo | Must be the Music | Idol (tv)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy