To koniec Krzysztofa Ibisza?
Jest jedną z największych gwiazd polskiej telewizji, od niemal 20 lat kolejne programy, których jest prowadzącym, przyciągają miliony widzów. Wszystko wskazuje jednak na to, że właśnie kończy się dobra passa Krzysztofa Ibisza. Czy na dobre zniknie z anteny?
Niebawem będzie obchodził 46. urodziny, choć jego fizjonomia zdecydowanie na to nie wskazuje, ponieważ Ibisz wciąż wygląda niezwykle młodo. Część osób powie, że to efekt dbania o kondycję, odżywiania i zdrowego trybu życia. U większości z nich na półce stoi zapewne wydana przez niego niedawno książka "Jak dobrze wyglądać po 40-tce".
Więcej znajdzie się jednak takich Polaków, którzy stwierdzą, że obecny wygląd dziennikarz zawdzięcza głównie chirurgii plastycznej, a jego ulubione słowa to botoks, face lifting, korekta i odsysanie. Ci drudzy stworzyli nawet wydarzenie na portalu społecznościowym Facebook, które nazywa się: 18-stka Krzysia Ibisza. Datowane jest oczywiście na jego najbliższe urodziny...
Jak to się stało, że popularny dziennikarz wzbudza w naszym kraju aż tak skrajne emocje? Czy Ibisza trzeba bez zastrzeżeń kochać lub nienawidzić?
Co ciekawe Ibisz jest z wykształcenia przede wszystkim aktorem - w 1991 roku ukończył studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Telewizyjnej, Teatralnej i Filmowej w Łodzi. Ich uzupełnieniem były studia dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim, które jak się miało okazać, w dalszym życiu zdecydowanie bardziej mu się przydały.
Dwa lata po studiach Ibisz rozpoczął pracę w Telewizji Polskiej. Pierwszym prowadzonym przez niego programem był "Klub Yuppies", jednak ogólnonarodową sławę przyniósł mu teleturniej "Czar par", który prowadził w latach 1993-1996. Był to pierwszy tego typu rozrywkowy program w Polsce, którzy przyciągał przed telewizory całe pokolenia. Jego oglądalność była wprost niebotyczna, a nagrody jak na owe czasy bajeczne, dlatego wypatrzony przez Bożenę Walter Ibisz w mig stał się znany i rozpoznawalny.
W TVP był gospodarzem też takich programów jak: "Pomidor" i "Przyjaciele", a także wsławił się prowadzeniem festiwali w Sopocie (1993 i 1996) i Opolu (1994), a nawet wyborów Miss Polonia (1995-1997).
Zobacz fragment programu "Czar par":
Do 1997 roku Ibisz w Telewizji Polskiej osiągnął już niemal wszystko, a jako że wciąż był głodny nowych wyzwań, dlatego postanowił się przenieść do startującej właśnie Telewizji Wisła, która w krótkim czasie zamieniła się w TVN. Początkowo dziennikarz był doradcą prezesa do spraw programowych, ale wkrótce zatęsknił za prowadzeniem własnego show. W efekcie wymyślił format i został autorem oraz producentem teleturnieju "Wszystko albo nic".
Później został gospodarzem kolejnego autorskiego programu "Ibisz, gwiazdy, muzyka", a następnie poprowadził jedno z pierwszych w Polsce talk-show - "Ibiseksja". Mało kto pamięta też, że zanim pojawił się "Idol" czy "Mam talent", to Ibisz poprowadził "Zostań gwiazdą", program, w którym piosenkarze-amatorzy pod okiem specjalistów przygotowywali się do profesjonalnego występu na scenie, w którym naśladowali oryginalnych wykonawców piosenek, zarówno wyglądem, jak i sposobem śpiewania.
Ostatnim programem, jaki Ibisz poprowadził w TVN-ie była "Gorączka złota". Później znowu zapragnął zmian, nowych formatów, większej autonomii, a to zapewniała mu telewizja Polsat. Tym samym po trzech latach u rodziny Walterów, dziennikarz kolejny raz zmieniał pracę z zamysłem zostania gwiazdą ostatniej ważnej stacji telewizyjnej w Polsce.
W 2000 roku Ibisz przeniósł się do Polsatu i od razu dostał do prowadzenia dwa ogromne show. "Dwa światy" i "Bar" były kolejnymi po TVN-owskim "Big Brotherze" reality-show w polskiej telewizji, a dziennikarz został jedną z ich gwiazd na równi z uczestnikami. Zwłaszcza to drugie powodowało, że wciąż był "na fali" - w ciągu 5 lat poprowadził aż sześć jego edycji.
W kolejnych latach Ibisz był gospodarzem wielu innych programów i teleturniejów, m.in.: "Awanturę o kasę", "Życiowa szansa", "Rosyjska ruletka", "Gra w ciemno" i "Kto ma rację?". Powstała nawet zasada, że gdy tylko wchodzi na antenę stacji nowe show, to on pierwszy był rozpatrywany jako kandydat do jego prowadzenia.
W międzyczasie w Polsacie zameldowała się była dyrektor programowa Dwójki - Nina Terentiew, której Ibisz natychmiast stał się ulubieńcem. Wówczas rozmachu nabrała ostra walka na weekendowe show między stacją Zygmunta Solorza-Żaka a TVN-em. Polsat miał jednak wyraźnie słabsze formaty (może z wyjątkiem "Idola", którego Ibisz jednak nie prowadził), dlatego każdy kolejny program stacji osiągał gorsze wyniki niż ten konkurencji. Najwyraźniej było to widać na przykładzie "jak Oni śpiewają", który Ibisz prowadził wraz z inną ulubienicą Terentiew - Katarzyną Cichopek.
Po "Jak oni śpiewają" przyszedł czas na show "On i Ona" (Ibisz współprowadził go z Agatą Młynarską), które jednak też nie zachwycało wynikami oglądalności, aż wreszcie kilka miesięcy temu zdecydowano, że Ibisz poprowadzi nowy multimedialny format "7420 Milion Od Zaraz", który okazał się gwoździem do trumny dziennikarza.
Po zaledwie kilku tygodniach emisji, z powodu słabych wyników oglądalności, nadawca podjął decyzję o likwidacji programu. W niedzielę, 30 stycznia, wyemitowano ostatni odcinek "7420 Milion Od Zaraz". Nowy format nie sprawdził się i z tygodnia na tydzień notował znaczne spadki oglądalności. Doszło nawet do tak kuriozalnej sytuacji, że show Ibisza przegrywało z... powtórkami "Ojca Mateusza", które oglądało prawie pięć razy więcej osób!
Co dalej stanie się z Ibiszem? Ciężko powiedzieć, ale raczej pewne jest, że nie zmieni stacji - gdy robił to wcześniej, za każdym razem był na fali wznoszącej, a teraz wyraźnie jest w dołku. Może oczywiście liczyć na litościwą Ninę Terentiew, ale nie wiadomo czy po słabych wynikach ostatnich prowadzonych przez niego programów zdecyduje się powierzyć mu kolejne show, .
A może najwyższy czas wrócić do wyuczonego zawodu? Przez te kilka lat Ibisz czasem pojawiał się w kinie ("Dzieci i ryby", "Job, czyli ostatnia szara komórka"), serialach ("Plebania", "Tancerze", ""Licencja na wychowanie"), czy na deskach teatru (ostatni raz w spektaklu "I tak cię kocham"), ale były to zazwyczaj małe rólki, z których przyzwyczajony do komfortowego stylu życia celebryta raczej nie wyżyje.
Tak czy inaczej warto śledzić, co dalej stanie się dalej z Ibiszem. Bądź co bądź to najważniejsza twarz polskiej rozrywki ostatnich dwóch dekad.