Reklama

Tamara Arciuch: Tęsknię za fajną rolą na dużym ekranie

- Mam pewien niedosyt propozycji, które mi się trafiają. Reżyserzy bowiem lubią wkładać ludzi w szufladki - mówi Tamara Arciuch. Aktorka podkreśla, że najczęściej jest obsadzana w rolach kobiet zimnych, złośliwych i wyrachowanych. Marzy natomiast, by zagrać postać delikatną, eteryczną, a nawet nieco skrzywdzoną przez los.

- Mam pewien niedosyt propozycji, które mi się trafiają. Reżyserzy bowiem lubią wkładać ludzi w szufladki - mówi Tamara Arciuch. Aktorka podkreśla, że najczęściej jest obsadzana w rolach kobiet zimnych, złośliwych i wyrachowanych. Marzy natomiast, by zagrać postać delikatną, eteryczną, a nawet nieco skrzywdzoną przez los.
"Dawno nie stałam przed kamerą filmową" - mówi Tamara Arciuch /AKPA

Aktorka podkreśla, że drzemie w niej duży artystyczny potencjał, dlatego też chciałaby podjąć nowe wyzwanie zawodowe.

- Tęsknię za fajną rolą filmową na dużym ekranie, dawno nie stałam przed kamerą filmową. Tak bywa w naszych karierach, że jak za dużo gra się w serialach to film już nie sięga po człowieka. Poza tym miałam też przerwę związaną z urlopem macierzyńskim. Nikt z nas nie wie dlaczego tak się dzieje, że czasami jedna z dziedzin sztuki o nas zapomina, czasami jest moda na aktorów i proponuje się ciągle tych samych - mówi agencji Newseria Tamara Arciuch.

Reklama

Na dużym ekranie Tamara Arciuch zadebiutowała w 1997 w filmie sensacyjnym Jarosława Żamojdy "Młode wilki 1/2"  jako Agata - koleżanka Ani. Po roli Moniki Rozdrażewskiej, ex-żonie Adama w serialu "Adam i Ewa" (2000-2001) była odbierana jako postać negatywna - kobieta nerwowa i nieobliczalna. Przez to uciekło jej kilka ról. Swój wizerunek ekranowy przełamała dopiero, kiedy wcieliła się w postać Kaśki Wojnarówny, panny młodej w filmie Wojciecha Smarzowskiego "Wesele" (2004).

- Najpierw było "Wesele", potem długa przerwa, a potem "Lincz", "Mniejsze zło", ale to wszystko były strzały - wchodziłam i znikałam. Chyba tak jest, że nigdy nie stałam się modną aktorką w kinie. Tak się układa, nie mam w tym siły sprawczej, nie wiem jak to się robi, aby w tym tak istnieć. Toczy się tak jak ma być - mówi Tamara Arciuch.

Artystyczne marzenia aktorki są nieco odmienne od wizji, którą zazwyczaj proponują jej reżyserzy. Dlatego też jej żywiołem stała się teatralna scena, która daje dużo więcej możliwości.

- W teatrze mam większą siłę sprawczą, to znaczy mogę wziąć sobie sztukę, sama ją zrobić i zmierzyć się z jakąś rolą, natomiast do filmu potrzeba już trochę więcej chętnych osób - dodaje Tamara Arciuch.

Od 2 września Tamarę Arciuch będzie można oglądać w serialu "Lifting" w aplikacji Eska Go.

Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Dowiedz się więcej na temat: Tamara Arciuch
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy