Tajemnicza przeszłość
Z jej bohaterką z "Klanu" łączy ją przede wszystkim zamiłowanie do podróży. Zwiedziła niemal cały świat, a do serca najbardziej przypadła jej Azja. - Niebawem znów wyruszam na jedną z tamtejszych wysepek, gdzie można na chwilę zapomnieć o naszej jesieni - mówi Aldona Orman.
"Tele Tydzień": Po kilku latach powraca pani do obsady "Klanu" jako Barbara Milecka, była kochanka Jacka (Tomasz Bednarek), a potem żona Rafalskiego (Jacek Borkowski). Co panią tu sprowadza?
Aldona Orman: - Bardzo się cieszę, że producent serialu Paweł Karpiński ponownie zechciał wprowadzić moją bohaterkę do najnowszych losów sagi rodu Lubiczów. Tym bardziej że historia powrotu Barbary wydaje się wyjątkowo ekscytująca.
- Kilka ostatnich lat spędziła za granicą, a wcześniej - jak wierni fani 'Klanu' zapewne doskonale pamiętają - wyjechała w tajemniczych okolicznościach w nieznane. Na powitanie oznajmia zaskoczonemu Rafalskiemu, który formalnie wciąż jest jej mężem, że wróciła, bo chce się z nim rozliczyć. Co ciekawe, nie przyjechała sama...
Brzmi tajemniczo...
- Bo i sytuacja jest tajemnicza. Okazuje się, że Barbara ma synka, siedmioletniego Pedra, którego przedstawia Rafalskiemu i Boreckiemu, sugerując im, że chłopiec jest dla nich kimś wyjątkowo ważnym. Czy któryś z nich jest jego ojcem? A może kryje się tu jeszcze jakieś inne rozwiązanie? Tego dowiemy się z czasem, a ja powiem tylko, że jestem pełna podziwu i uznania dla twórczej inwencji scenarzystów, bo każdy kolejny odcinek, który dostaję do czytania, mnie samą zaskakuje.
W "Klanie" zagrała pani dwie role, w 2000 roku pojawiła się pani w tym serialu jako sekretarka Kasia.
- Myślę, że fanom 'Klanu' zdecydowanie bardziej w pamięć wryła się Barbara Milecka, która od początku budziła wiele emocji i kontrowersji. Mimo że mocno namieszała w życiu bohaterów serialu, jej odbiór był bardzo ciepły. Do dziś dostaję listy i maile od widzów z podziękowaniami za energię, jaką zawdzięczają tej postaci, wzorując się na jej sile i determinacji w walce o swoje.
Prywatnie przypomina pani Barbarę?
- Nie trzeba nikogo zamordować, by zagrać zabójcę (śmiech). W prawdziwym życiu kieruję się zupełnie innymi wartościami niż Barbara Milecka. Inaczej rozwiązuję swoje problemy, a w relacjach z ludźmi jestem zdecydowanie bardziej empatyczna. Jeśli już dopatrywać się jakichkolwiek podobieństw, to tylko tyle, że ja również mieszkałam poza Polską. Dziesięć lat życia spędziłam w Monachium.
Podobno pani pasją są podróże?
- Jestem zakochana w Azji. Uwielbiam jej magiczne krajobrazy i przyjazny ciepły klimat. Chciałabym znów, w najbliższym czasie, odwiedzić jedną z egzotycznych wysepek na Oceanie Indyjskim, by zrelaksować się i odpocząć.
- Kocham też nasze polskie góry i ich mieszkańców, od których bije serdeczność i dobro. Świetnie czuję się zarówno w wysokich Tatrach, jak i w malowniczym Beskidzie Śląskim. Mam wielu przyjaciół w Brennej, Ustroniu i Cieszynie.
Podróżuje pani z najbliższymi?
- Oczywiście. Z moim partnerem Edmundem i naszą czteroletnią córeczką. Idalia znosi wszystkie podróże nadzwyczaj dzielnie i zachowuje się niczym doświadczony tramp.
Rozmawiała Jolanta Majewska.