Szczera do bólu Patricia Kazadi
Pracuje nad nową płytą, opiekuje się uczestnikami programu "X Factor" i z ogromnym entuzjazmem stara się realizować wszystkie swoje pomysły. Mimo napiętego terminarza Patricia Kazadi zawsze znajduje czas dla rodziny i przyjaciół.
Jak ocenia pani poziom uczestników, którzy zgłosili się do czwartej edycji show "X Factor"?
Patricia Kazadi: - Uważam, ze jakość tej edycji jest najwyższa z dotychczasowych. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co prezentują nasi finaliści. Ale sądzę też, że bardzo wielu niezwykle zdolnych uczestników niestety już odpadło. Mamy do czynienia nie tylko z dobrymi wokalistami, ale także artystami, którzy wiedzą, czego chcą i na pewno zrobią jeszcze duże zamieszanie na naszym rynku muzycznym.
- Ciężko przeżyłam odejście zespołu Trzynasta w Samo Południe, ale wiem, że oni doskonale sobie poradzą i już niedługo spotkamy się na ich koncertach! Na brak dobrych wokalistów w Polsce narzekać nie można i cieszę się, że dzięki "X Factorowi" mają oni szansę pokazać się szerszej publiczności.
Miała pani obawy, że zmiany, takie jak nowa jurorka czy fakt, iż w programie mogą brać udział także zespoły wokalno-instrumentalne, nie przypadną do gustu widzom?
- Nie. Ewa Farna jest osobą lubianą, niesamowicie szczerą i utalentowaną. To doskonały wzór dla naszych początkujących wokalistów. A zespoły tylko podniosły poziom programu i wprowadziły dużo koloru na scenę "X Factora".
Ma pani jakiś sprawdzony sposób, by pomagać uczestnikom w walce ze stresem? I czy pani czuje jeszcze czasami tremę?
- Odczuwam ją zawsze przed pierwszym odcinkiem na żywo, potem jest już coraz lepiej i swobodniej. Bardzo emocjonalnie natomiast podchodzę do występów moich "podopiecznych". Mocno przeżywam stres związany z dogrywką czy odpadnięciem. Jedyne, co mogę dla nich wtedy zrobić, to być wsparciem i służyć radą.
Zdarza się pani nie zgadzać z decyzjami jurorów?
- Oczywiście. Myślę, że było to widać w odcinkach castingowych. Jestem szczera, więc gdy coś leży mi na serduchu, od razu to mówię. Nie daję też skrzywdzić naszych uczestników! Ale staram się robić to w granicach rozsądku, bo ja tu nie jestem od oceniania (śmiech).
Jaką radę lub przestrogę miałaby pani dla młodych ludzi, którzy są na początku swojej kariery i marzą o sławie? Co, oprócz talentu, trzeba mieć, by zaistnieć na polskiej scenie muzycznej?
- Jeśli ktoś marzy o sławie, to już jest niedobrze, bo to znaczy, że wchodzi w show-biznes ze złych powodów. Ludzie, którzy osiągnęli sukces, to osoby, które przynajmniej z początku nie robiły tego dla sławy i pieniędzy, tylko z pasji. Pierwsze pytanie, na które trzeba sobie odpowiedzieć, to: dlaczego chcę to robić? Potem dużo zależy od pracowitości.
- Program "X Factor" pokazuje, że ludzi zdolnych jest dużo. Wybije się i utrzyma na rynku tylko ten, kto ciężko pracuje. Moja rada? Rozwijaj się każdego dnia, pracuj i korzystaj z okazji, by się pokazać. Każdy występ to doświadczenie, a wiadomo, że praktyka czyni mistrza!
Przygotowuje pani kolejną płytę. Może pani zdradzić, o czym ona będzie i kiedy możemy spodziewać się premiery?
- Pracuję obecnie nad płytą składającą się z pięciu utworów, a docelowo - nad kolejnym albumem. Ten krążek będzie bardziej szczery i intymny niż poprzedni. Płyta "Trip" była stworzona do tańca, zabawy, jazdy autem. Ta z kolei, to moje emocje, przemyślenia z ostatnich miesięcy. To także zupełnie nowe brzmienia, połączenie popu z nieco "brudniejszymi dźwiękami".
Jak udaje się pani godzić tyle obowiązków?
- Dużo pracuję i podróżuję, ale dbam o to, by zawsze mieć chwilę czasu dla siebie, dla przyjaciół i rodziny. Nawet kosztem snu. Odsypiam podczas lotów do Stanów.
Kiedy po finale "X Factora" zgasną światła na scenie, planuje pani wakacje?
- Wzywają mnie obowiązki, ale chcę znaleźć dwa tygodnie na odpoczynek i wyjechać do Indonezji. Później wracam do nowych projektów - filmu i muzyki do niego oraz mojej kolekcji ubrań.
Rozmawiała Małgorzata Pokrycka.
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!