Reklama

"Świat się kręci": Ważny każdy szczegół

- Mówimy o najbardziej spektakularnych wydarzeniach, rozgrywających się w Polsce. Staramy się docierać do najważniejszych osób w kraju. I co ważne - nie chcemy nikogo pouczać - opowiada gospodyni programu "Świat się kręci" Agata Młynarska.

- Przygotowanie programu jest bardzo czasochłonne, właściwie wypełnia nam dzień od rana do wieczora - mówi dziennikarka. Gospodyni show w studiu na Woronicza pojawia się o godzinie piętnastej i bierze udział w próbach kamerowych.

Agata Młynarska słynie z perfekcjonizmu, dlatego kiedy pewnego dnia nie pojawiła się na planie na czas, od razu było wiadomo, że dzieje się coś złego. W końcu przyszła do studia blada, w klapkach, zamiast szpilek i nie było wiadomo, czy będzie w stanie poprowadzić program, bo stres i wyczerpanie sprawiły, że żołądek odmówił posłuszeństwa.

Reklama

To był dla wszystkich ogromnie nerwowy wieczór, bo choć Agata dała radę poprowadzić odcinek, to prosto ze studia karetka odwiozła ją do szpitala. Miała weekend na powrót do sił, by w poniedziałek rano znów stawić się w redakcji.

- Jesteśmy zgraną, świetnie rozumiejącą się drużyną, mocno zaangażowaną w ten ambitny projekt - podkreśla producent Rinke Rooyens, który pojawia się niemal na każdym nagraniu.

- Codziennie rano mamy w redakcji burzę mózgów. Jesteśmy wyczuleni na to, co dzieje się w kraju, dlatego odwiedzają nas nie tylko politycy, ale pasjonaci z różnych dziedzin: artyści, naukowcy, filmowcy, aktorzy czy pisarze - dodaje.

W efekcie czasem w studiu goszczą obok siebie zespół Weekend i profesor Władysław Bartoszewski, Henryka Krzywonos i Mariusz Pudzianowski.

Na chwilę przed emisją Marcin Sobolewski, jeden z kierowników planu, daje ostatnie wskazówki zebranej publiczności: przypomina o wyłączeniu telefonów komórkowych, prosi by nie ziewać oraz nie żuć gumy w trakcie emisji programu.

- Próby kamerowe zaczynamy trzy godziny wcześniej. Sprawdzamy jakość dźwięku, korektę światła, pozycje kamer i promptera, dbamy nawet o to, by precyzyjnie ustawić fotele, na których usiądą zaproszeni goście. Czasem wystarczą dwa centymetry różnicy, by operator nie miał dobrego zbliżenia. Chodzi o to, by nic nas w czasie trwania programu nie zaskoczyło - tłumaczy Marcin Sobolewski.

- Stres i napięcie w trakcie emisji to jedna strona medalu, satysfakcja z dobrze wykonanej pracy to druga, ta przyjemniejsza. W programach na żywo trzeba mieć oczy naokoło głowy - kończy rozmowę. Dochodzi 18:30, w studiu zapada cisza. Startują kamery, a Agata Młynarska wita widzów...

Artur Krasicki

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Świat się kręci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy