Reklama

Stanisław Mikulski ma już 85 lat!

Mimo wielu ról, które zagrał w filmie i teatrze, postać kapitana Hansa Klossa zdominowała zawodowe życie Stanisława Mikulskiego. Reżyser Janusz Morgenstern szacował, że "Stawkę większą niż życie" obejrzało na świecie miliard ludzi.

Serialem o agencie J-23 przede wszystkim emocjonowali się widzowie ze wszystkich krajów tzw. bloku wschodniego. Również telewidzowie Niemieckiej Republiki Demokratycznej z zainteresowaniem śledzili perypetie bohatera, który wodził za nos Niemców. Wcale niemałe grono widzów z Berlina Zachodniego przełączało kanały na NRD-owską telewizję, gdy ta emitowała "Stawkę większą niż życie". Kloss był także popularny w Szwecji, Jugosławii, Japonii i niektórych krajach Ameryki Południowej.

Osoba Stanisława Mikulskiego na zawsze zrosła się z postacią Hansa Klossa. Oszałamiający sukces zamienił się dla aktora w rodzaj zawodowej klątwy. Do dziś funkcjonuje określenie "syndrom Klossa", opisujące sytuację aktora, który tak mocno zapisał się w świadomości widzów jedną rolą, że reżyserzy nie chcą powierzać mu innych zadań z obawy przed skojarzeniami z jego najsłynniejszym ekranowym wcieleniem.

Reklama

Przekleństwo? Ilu nieznanych aktorów marzy skrycie, by zdarzyła im się taka zawodowa przygoda?

Bo umiał nosić mundur i miał nieopatrzoną twarz?

Po raz pierwszy Stanisław Mikulski wcielił się w postać Hansa Klossa w cyklu spektakli Teatru Sensacji (1965-1968) również pod wspólnym tytułem "Stawka większa niż życie". Nawet dziś na pytanie, dlaczego właśnie jego wybrano do roli agenta J-23, odpowiada:

- Zaoferowano mi tę rolę krótko po moich przenosinach z Lublina do Warszawy. Prawdopodobnie o zaproponowaniu mi roli Klossa zadecydował fakt, że moja twarz była nowa, nieopatrzona. Poza tym miałem już za sobą kilka ról w mundurze.

Skromność godna podziwu! Wśród tych "kilku ról" (w rzeczywistości przed teatralną "Stawką" Stanisław Mikulski zagrał w dwudziestu produkcjach filmowych) jest udział w głośnym "Kanale" Andrzeja Wajdy czy kinowym przeboju "Ewa chce spać" Tadeusza Chmielewskiego. Faktycznie, prawie w każdym z tych ekranowych wcieleń występował w mundurze. Okazało się, że ten specyficzny kostium wyjątkowo dobrze leży na aktorze, który prosto z wojskowych koszar trafił na scenę lubelskiego teatru.

18 miesięcy, które wszystko zmieniły

Teatralna wersja "Stawki" odniosła sukces, co zadecydowało o przeniesieniu jej na ekran w formie filmowego serialu. Zdjęcia rozpoczęły się w marcu 1967 roku i trwały 18 miesięcy. Plan filmowy obejmował kilkadziesiąt lokacji w całym kraju - od Trójmiasta po Kraków, od Wrocławia po Olsztyn.

Jesienią 1968 roku rozpoczęła się emisja serialu. Ulice polskich miast pustoszały. A później klossomania przeniosła się do innych krajów. Serial stał się przebojem na obszarze całego ZSRR, w Bułgarii i Mongolii. Dzięki emisji w Jugosławii, również Grecy i Albańczycy mogli emocjonować się przygodami Klossa (sygnał telewizyjny z Jugosławii docierał do tych krajów). Stanisław Mikulski stał się szalenie popularny w Czechosłowacji i na Węgrzech. Na stadionie w Budapeszcie 100 tysięcy Węgrów skandowało nazwiska Klossa.

- Do dziś mnie ciarki przechodzą, gdy sobie to przypominam - mówi aktor.

Prywatna inicjatywa zbiła majątek na lusterkach ze zdjęciem przystojnego aktora w mundurze kapitana Abwehry. Prawdopodobnie liczba egzemplarzy sprzedawanego na bazarach pocztówkowego nagrania piosenki "Był taki czas" (muzyka Jerzy Matuszkiewicz, słowa Wojciech Młynarski), opartej na muzycznym motywie z serialu, w wykonaniu Stanisława Mikulskiego, sięgała wielu milionów. Z tych niesamowitych handlowych sukcesów aktor nie miał oczywiście ani złotówki.

- Zgłaszali się do mnie ludzie z prywatnej inicjatywy z różnymi propozycjami. - wspomina aktor. - Lecz ze względu na brak odpowiednich regulacji prawnych wolałem podchodzić do tych ofert z dystansem.

W tamtych czasach najważniejszym miejscem pracy aktora był teatr. Jedynie Beata Tyszkiewicz, z którą zresztą Stanisław Mikulski spotkał się w "Stawce" (odc. "Zdrada"), była zawodową aktorką filmową. Na scenie Stanisław Mikulski może uciec od postaci Klossa. Gra charakterystycznego Cyrana z długim nosem, podstępnego Jagona i zbrodniczego Makbeta. Dla reżyserów filmowych pozostaje Klossem. Nikt nie odważy się obsadzić go w komedii, a już na pewno nie w roli charakterystycznej. Mikulski może grać przede wszystkim... Klossa. Myśl o kontynuacji serialu powracała jak bumerang.

- Były pomysły na kontynuowanie serialu - twierdzi aktor. - Mówiło się o tym już po premierowej emisji "Stawki". Pytano mnie nawet o to w czasie wywiadu w szwedzkiej telewizji. Odpowiedziałem, że owszem, są takie plany. To oni spytali, czy będą mogli przyjechać i zrobić reportaż o kręceniu serialu. Po roku od tej rozmowy odebrałem telefon ze Szwecji z pytaniem, czy mogą przysłać reportera na plan kontynuacji "Stawki".

W końcu twórcy opowieści o Klossie, spółka autorska Andrzej Zbych (Andrzej Szypulski i Zbigniew Safjan), zaproponowali telewizji scenariusz serialu "Życie na gorąco" o dziennikarzu poszukującym po świecie zbrodniarzy wojennych. Ta postać mogła być kontynuacją J-23, ale z jakichś powodów twórcy postawili na młodszego bohatera, którego zagrał Leszek Teleszyński. "Życie na gorąco" spotkało się z chłodnym przyjęciem ze strony widzów, a krytycy nie pozostawili na serialu suchej nitki. Ta spektakularna wpadka nie zamknęła tematu kontynuacji "Stawki".

Poszukiwacz skarbu templariuszy

Na początku lat 70. potencjał Stanisława Mikulskiego jako bohatera filmów sensacyjnych postanowił wykorzystać reżyser Hubert Drapella w serialu dla młodzieży "Samochodzik i templariusze". Okazało się, że aktor znakomicie pasował do roli historyka poszukującego zaginionych skarbów, który jest przystojny, inteligentny i posiada samochód-amfibię z silnikiem ferrari. W serialu znalazły się dowcipne aluzje do "Stawki większej niż życie". Po latach aktor wyznaje:

- Muszę z satysfakcją powiedzieć, że zagrałem w dwóch serialach, które oparły się działaniu czasu, bo wciąż budzą zainteresowanie. Pierwszy, wiadomo jaki. "Samochodzika" wspominam bardzo dobrze. Żałuję, że ten serial miał tylko pięć odcinków. Były inne filmy z tym samym bohaterem, ale, niestety, już beze mnie.

W filmie chętnie korzysta się z wydeptanych ścieżek. Okazało się, że Stanisław Mikulski potrafi pracować z dziećmi i dobrze jest odbierany przez młodych widzów. Stąd role ojców dziecięcych bohaterów seriali "Tylko Kaśka" oraz "Dziewczyna i chłopak". A konsekwencją tych postaci jest wujek Dobra Rada w "Misiu" Stanisława Barei. W tym pamiętnym epizodzie aktor parodiuje przyjacielskiego i wszechwiedzącego opiekuna młodzieży.

Ponieważ pamięć o Klossie nie gaśnie, aktor nie odmawia udziału w epizodach, w których gra "samego siebie", czyli aktora znanego z roli Hansa Klossa. Taki epizod możemy oglądać w serialu "07 zgłoś się" (odc. "Brudna sprawa").

- Wysiadam z pociągu, idę peronem i wsiadam do taksówki - opowiada aktor o swoim udziale w serialu z Borewiczem. - I tyle się nagrałem - podsumowuje z uśmiechem.

W tym samym epizodzie obok Stanisława Mikulskiego pojawia się również Ewa Wiśniewska, która wcześniej grała jedną z dziewczyn J-23.

Podobny epizod "samego siebie" Stanisław Mikulski zagrał w serialu "Dom". W odcinku serialu "Bank nie z tej ziemi" gra... kapitana Hansa Kloca. W 2008 roku widzieliśmy aktora w odcinku "Niani" w roli Stanisława Mikulskiego, gwiazdy "Stawki większej niż życie".

Nie z nami te numery...

W ciągu ostatnich kilkunastu lat minionego stulecia Stanisław Mikulski bardzo rzadko pokazuje się w produkcjach filmowych. Korzysta z blasków i cieni życia emeryta. Cieszy się z dorastającego wnuka i działki na Mazurach. A tymczasem popularność "Stawki większej niż życie", dzięki telewizyjnym powtórkom i kasetom VHS, przeżywa swój renesans. Nie wszystkim to się podoba. Przeciwko Klossowi, który ma tylko scyzoryk z lupką i parabelkę, wytacza się ciężką artylerię. Wygrywa Kloss. W końcu zawsze wygrywał.

Stanisław Mikulski znowu jest zapraszany i podejmowany. Często towarzyszy mu znakomity kolega po fachu Emil Karewicz, niezapomniany Hermann Brunner. Ale najważniejsze, że o aktorze Stanisławie Mikulskim przypominają sobie twórcy seriali. Okazuje się, że na planie jest miejsce dla wciąż przystojnego zawodowca. Aktora oglądamy m.in. w "Złotopolskich", "Kryminalnych", "Samym życiu", gdzie wciela się w postaci ważne dla fabuły, pojawiające się w wielu odcinkach tych produkcji.

A w prasie co jakiś czas pojawiają się spekulacje na temat kontynuacji "Stawki większej niż życie". Niestety, na spekulacjach się nie kończy. W 2012 roku powstaje film fabularny "Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć". Stanisław Mikulski zagrał w tej produkcji, ale dziś nie ukrywa, że tego żałuje.

Na koniec warto tu wspomnieć o jeszcze jednym przedsięwzięciu związanym ze "Stawką większą niż życie" i Stanisławem Mikulskim. W marcu 2009 roku w Katowicach otwarto prywatne Muzeum Hansa Klossa, któremu Stanisław Mikulski życzliwie kibicował. Jednak z różnych powodów placówki nie dało się utrzymać. Dlaczego? O tym można przeczytać w książce Dariusza Rekosza "Zamach na Muzeum Hansa Klossa".

Stanisław Mikulski wydał autobiografię, którą zatytułował "Niechętnie o sobie".

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy