Reklama

Śpiewający "Pudzian"

Ania Mucha wraca z Nowego Jorku. Jak mówi, bardziej doświadczona, pewna siebie, dojrzalsza. Teraz szykuje się do występu w "Jak oni śpiewają" i nie przejmuje się krytyką.

Zrobiła to, co sobie zaplanowała. Postanowiła spędzić rok w słynnej szkole Lee Strasberga. Właśnie minęło dwanaście miesięcy jej nauki i Ania Mucha przyjeżdża świętować 20-lecie swojej pracy jako aktorki w Polsce.

"Ela Zapendowska powiedziała kiedyś, że jeśli przyjdzie mi do głowy wystąpić w "Jak oni śpiewają", to ona mnie zbije" - mówi magazynowi "Gala" Mucha - "Cudownie, umrę młodo na wizji. Producent będzie zachwycony, bo podniosę mu oglądalność" - śmieje się aktorka.

Przyznaje, że w związku z krytyką jednej z jurorek show nie stresuje się.

Reklama

"Skoro autorytety uważają, że nie umiem śpiewać, znaczy - nie umiem" - szczerze stwierdza Mucha - "Traktuję to jak czystą rozrywkę. Zostanę jedną z tych osób, które będą poprawiały samopoczucie pani Krystyny, gdy zasiądzie przed telewizorem. Za każdym razem, jak otworzę paszczę i wydam z siebie głos, ona pomyśli: "Jezu, to nawet ja lepiej potrafię".

Ania przyznała, że jest bardzo podekscytowana swoim występem w programie, choć nie spodziewa się laurów. Jej brat twierdzi, że może zostać "Pudzianem" "Jak oni śpiewają".

"Nie wiem tylko, czy myślał o tym, że niespodziewanie dojdę do finału, czy o mojej wadze" - żartuje Mucha.

Gala
Dowiedz się więcej na temat: Anna Mucha | muchy | Jak oni śpiewają | Mariusz Pudzianowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy