Reklama

Setki ludzi na castingu "YCD"

"Show me secret sins, love can be like bondage, seduce me once again" - brzmią pierwsze wersy piosenki "Dance with me" francuskiej formacji muzycznej Nouvelle Vague. O usłyszeniu podobnych słów z ust jury programu "You Can Dance - Po prostu tańcz!" marzyły setki uczestników wtorkowego castingu w Krakowie.

We wtorek, 4 stycznia, od wczesnych godzin porannych tłumy młodych ludzi gromadziły się w Operze Krakowskiej. Niektórzy byli wcześniej w Gdańsku i Lublinie, do Krakowa przyciągnęła ich obietnica wzięcia udziału w kolejnym castingu do programu tanecznego "You Can Dance". Tłumy przed drzwiami opery były nieprzejednane (najbardziej wytrwali widzowie liczyli na wejście do budynku jeszcze po 22). Rejestracje uczestników miały odbywać się w godz. 8-12.

Zgłosiło się ponad 400 osób (oczekiwano maksymalnie 200). Wszystkich, którzy kroczyli dumnie korytarzami opery, witała nowa prowadząca programu - Patrycja Kazadi.

Reklama

Po godz. 15. mnóstwo tancerzy wciąż czekało na swoje pięć minut na sali przesłuchań. Wielu z nich w międzyczasie próbowało swoich sił na operowym holu. Tańczyli mimo śliskiej podłogi, braku widowni i muzyki. - Taniec to pasja, to styl życia - powiedział Marcin z Chojnic, który dzięki tańcowi nauczył się słyszeć najdrobniejsze nuty i odkrywać dla siebie inne wymiary muzyki. Ta rozbrzmiewała raz po raz z górnych pięter budynku opery, gdzie odbywały się wstępne przesłuchania.

Wielu tancerzom udało się przejść do kolejnych etapów. - Uczestnictwo w programie bardzo zmienia spojrzenie na wiele spraw - twierdzi Alex (Aleksander Paliński z V edycji "You Can Dance"), który pomagał w przeprowadzeniu castingów - Zauważyłem, że naturalność i szczerość sprzedaje się dużo lepiej, niż sztuczność. Wiele osób przychodzących na casting próbuje grać pod publikę. Kiedy ktoś nie jest sobą - widać to od razu i co ważne - to nie podoba się widzom - mówi były uczestnik programu.

Decyzje jury, które w nieco zmienionym składzie (Annę Muchę zastąpiła Kinga Rusin), pojawiło się w operze w godzinach popołudniowych, potwierdzały słowa doświadczonego uczestnika poprzedniej edycji. Wrażenie robili na nich ci, którzy oprócz scenicznej kreacji zaprezentowali także autentyczną osobowość. Kilkunastu wybrańców stanęło twarzą w twarz z Kingą Rusin, Augustinem Egurrolą i Michałem Pirógiem. Kilka osób otrzymało bilet na warsztaty w Casablance, decyzje na temat kilku innych zostały zawieszone na czas dogrywki.


Krakowska widownia reagowała na decyzje jury niezwykle żywiołowo. Jednak tylko Michał Piróg niejednokrotnie padł na kolana (porażony własnym dowcipem). Kinga Rusin, jak mogliśmy się spodziewać, okazała się jurorką z ogromną dozą empatii wobec uczestników castingu.

- Wiem doskonale jak delikatni są młodzi ludzie (sama jestem mamą) i po krótkiej rozmowie widzę, czy dana osoba poradzi sobie na planie. Taniec w programie jest niezwykle wyczerpujący nie tylko pod względem fizycznym, ale i psychicznym - to zmaganie się ze swoimi słabościami. Na sukces w programie składają się nie tylko technika tańca, ale i umiejętność operowania emocjami - mówiła nowa jurorka.

- Przyszli uczestnicy "You Can Dance" powinni przygotować się na wiele trudnych chwil - dodał Alex - jednak powinni też wierzyć w to, że wszystko w końcu obróci się na ich korzyść - tak było w moim przypadku. Udział w programie bardzo mnie zmienił, szybko dojrzałem, uodporniłem się na krytykę, przedefiniowałem swoje podejście do życia, patrzę na wszystko dużo bardziej racjonalnie. Nigdy nie żałowałem czasu spędzonego w programie - zakończył były uczestnik programu.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: YOU | Po prostu | dance | castingi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy