Reklama

Sadowska: Czasami trzeba mnie stopować

Piosenkarka, kompozytorka, reżyserka głośnego filmu "Dzień kobiet". Maria Sadowska teraz jest też trenerką w programie "The Voice of Poland". Jak sprawdzi się w kolejnym etapie telewizyjnego show - "Bitwa"?

Podobno do trzeciej edycji programu "The Voice of Poland" zgłosiło się tak wielu utalentowanych ludzi, że decyzje o tym, kto przechodzi dalej, należały do bardzo trudnych.

- Jesteśmy po 1. części, czyli po tzw. przesłuchaniach w ciemno. Podobno bitwy są jeszcze trudniejsze dla trenerów, jednak ja uważam, że już teraz nie było łatwo. Każdy z nas miał tylko 12 miejsc w swojej drużynie, a utalentowanych osób przyszło mnóstwo. Niestety, wiele świetnych głosów odpadło. Czasem zapadały trudne decyzje, dotyczące tego, komu dać szansę.

Reklama

Jak ocenia pani swoją dwunastkę?

- Treningi indywidualne dopiero przed nami, ale miałam okazję już z każdym porozmawiać. Uważam, że są to ludzie mający ciekawe osobowości. Jestem zadowolona, iż do mojej drużyny chcieli dołączać wykształceni muzycy, którzy od lat przygotowują się do tego zawodu, dla których muzyka nie jest przypadkiem, lecz latami ciężko pracują na swoje mniejsze lub większe sukcesy. Cieszę się, że będę mogła pokazać ich światu i jednocześnie martwię, bo do finału wejdzie tylko czwórka.

Odcinki "Bitwa" dostarczą nam jeszcze więcej emocji niż przesłuchania w ciemno?

- Niemal cały czas towarzyszą nam niesamowite wzruszenia i emocje. Dotąd uważałam siebie za osobę opanowaną. Kompletnie nie spodziewałam się, że atmosfera podczas nagrań i uczestnicy mogą generować taką adrenalinę, że nie muszę skakać ze spadochronem, nurkować czy robić innych ryzykownych rzeczy. Okazuje się, że muzyka podnosi ciśnienie bardziej niż sporty ekstremalne. Proszę się nie śmiać, bywało jednak, że podczas nagrań czułam się, jakbym zjeżdżała na snowboardzie z Kilimandżaro.

Jak z pani punktu widzenia wyglądają relacje pomiędzy trenerami?

- Myślę, że zestaw trenerski jest znakomicie dobrany. Moi koledzy są cudowni. Każdy z nas jest inny, reprezentujemy różne style muzyczne. Mamy Edytę Górniak, czyli wielką, wspaniałą popową diwę, prawdziwego, szalonego artystę w postaci Marka Piekarczyka, czy kogoś takiego jak ja, kto wywodzi się trochę z alternatywy i undergroundu. Chłopaki z Afromentalu także mają swój styl. Dzięki tej różnorodności świetnie się uzupełniamy.

Czy przy okazji nagrań programu i towarzyszących im niespodziewanych emocji, dowiedziała się pani również czegoś nowego o sobie?

- Oczywiście. Wcześniej nie podejrzewałam na przykład, że jak mi się będzie podobał jakiś uczestnik, to obudzi się we mnie lew, gotowy bronić go rękami i pazurami. Podjęłam kilka szaleńczych wyzwań, żeby pozostawić w programie ludzi, w których widziałam talent i potencjał. Kolejną kwestią jest gadulstwo. Wiedziałam, że zawsze dużo mówię, ale tutaj momentami przechodziłam samą siebie. Czasami trzeba było mnie stopować (śmiech).

Czyżby chciała pani współreżyserować program? Ma pani w tej dziedzinie doświadczenie...

- Oczywiście były takie momenty, że włączał się mój gen reżyserski i zaczynałam rządzić (śmiech). Chwilami z trudem udawało mi się to powściągać, ale w końcu są inni reżyserzy tego programu. Ja tym razem jestem wyłącznie od spraw muzycznych.

Rozmawiała Martyna Rokita

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

W sobotę, 12 października, w "The Voice of Poland" rozpoczyna się etap "Bitew", czyli wokalnych pojedynków uczestników show. Zwycięzca "Bitwy" awansuje dalej, a przegrany pożegna się z programem.

Swoich sił w "Bitwie" postanowili spróbować jurorzy Maria Sadowska i Marek Piekarczyk. Zobaczcie!


Zobacz nasz raport specjalny na temat programu "The Voice of Poland"!

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Maria | The Voice Of Poland | Maria Sadowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy