Sablewska: Nie wolno się poddawać
- Od zwykłych Polek dostaję dużo więcej ciepła i dobroci - mówi Maja Sablewska, dawna menedżerka gwiazd, która dziś odważnie kroczy nową drogą i radzi kobietom, jak się ubierać.
- To po prostu Polki. W różnym wieku, w różnych sytuacjach życiowych. Łączy je to, że są odważne, bo zdecydowały się na udział w programie, i to, że znalazły się w miejscu, w którym nie wiedzą, co dalej. Szczególnie jeśli chodzi o wygląd. A ja zawsze powtarzam, że nie wolno się poddawać i właśnie to staram się im przekazać.
Jaka jest różnica w pracy z gwiazdami i nieznanymi paniami?
- Dla mnie niczym się nie różni, bo ja każdą gwiazdę traktowałam bardzo normalnie. Jednak od zwykłych Polek dostaję dużo więcej ciepła i dobroci. Mam też z tego większą satysfakcję. Z radością obserwuję, że każda, nawet najmniejsza rzecz, potrafi je bardzo ucieszyć. Gwiazdy zwykle nie zauważają drobiazgów, nie cieszą się z nich. Chociaż i to zależy od człowieka.
Ubranie pokazuje nasz stan wewnętrzny?
- Dla mnie moda to właśnie odzwierciedlanie osobowości. Kreacja naszego charakteru. Dlatego po mojej przygodzie z byciem menedżerką gwiazd, zajęłam się pracą nad wizerunkiem. Przestałam pracować z gwiazdami. Chciałam pokazać, że wizerunek to nie tylko ubiór. Musimy czuć się w czymś dobrze, by wyglądać dobrze.
Jak długo rano zastanawia się pani nad tym, co założyć?
- Teraz już przychodzi mi to dość szybko, bez zastanawiania się. Kiedyś, kiedy nie stać mnie było na wymarzone ubrania, kombinowałam ze starymi (śmiech). Na przykład zakładałam duży sweter, przewiązywałam go paskiem na biodrach, by wyglądał jak sukienka. Robiłam to, by zyskać oryginalny efekt. Moja pomysłowość nie zawsze spotykała się ze zrozumieniem...
Niegdyś zagubiona dziewczyna, dziś odważnie idzie za głosem serca W którym momencie nastąpiła w pani taka zmiana?
- Kiedy dowiedziałam się, że nie będę brała udziału w drugiej edycji "X Factor". Ten program to była dla mnie fantastyczna przygoda, ale dopiero pod koniec poczułam, że się rozkręcał. I wtedy, kiedy zaczęłam się w tym odnajdywać, usłyszałam, że muszę się z nim pożegnać. Zaczęła się fala krytyki i plotek na mój temat. Postanowiłam nie tłumaczyć się, tylko pokazać, jaka jestem, pójść swoją drogą, a przy okazji pomóc innym. Zawsze, także kiedy pracowałam z Dodą czy Edytą Górniak, stawiałam to w tej kolejności: szczera pomoc, a potem sukces. I to się udawało i także teraz zadziałało. Poza tym poznałam człowieka, który stał się dla mnie wielką inspiracją. Zakochałam się i to też dodało mi skrzydeł. I utwierdziło w przekonaniu, że warto robić to, co się czuje.
Pani inspiracje modowe to...
- Kolory! Widzę kolor telefonu, posiłku, papierka od cukierka i nagle czuję, że to zalążek pomysłu na strój. Inspiracją może stać się wszystko, co mnie otacza.
Jakie są pani dalsze plany i marzenia?
- Chciałabym zmienić Polskę. Spowodować, że Polka zacznie być modna, będzie śmiało wyrażać siebie. Sprawić, by najwspanialszym wybiegiem był nie czerwony dywan, a nasza ulica.
Rozmawiała Anna Janiak