Rozczarowany Tomasz Kammel
Tomasz Kammel jest rozczarowany tym, jak Telewizja Polska podziękowała mu za współpracę. Dziennikarz twierdzi, że prawdziwym powodem zwolnienia była próba jego ingerencji w kształt "Przebojowej nocy".
Kammel w wywiadzie dla magazynu "Viva" przyznaje, że wypowiedzenie bardzo go zaskoczyło. "Jeśli ktoś mówi, że utrata pracy nie rani uczuć i nie upokarza, kłamie. Poczułem się źle" - przyznaje. Dziennikarz wspomina, że trzy dni po tym, jak dyrektor Jedynki zaprosiła go do na rozmowę o programie "Przebojowa noc", otrzymał maila z informacją o zerwaniu umowy.
TVP tłumaczyła ten fakt złamaniem zakazu współpracy z konkurencją - Kammel zgodził się bowiem na występ w "Tańcu z gwiazdami" w stacji TVN. "Rzecz w tym, że wcześniej, gdy zgodziłem się tańczyć w TVN, w prasie opublikowano komunikaty TVP, że cieszą się i będą trzymać za mnie kciuki, bo jestem gwiazdą Jedynki. Potraktowałem to poważnie" - mówi.
Kammel uważa, że prawdziwą przyczyną, dla której stracił pracę w TVP, była jego prośba o przebudowanie programu "Przebojowa noc". "Po tym, gdy pierwszy odcinek okazał się kompletną porażką, zgodziłem się ratować program i go poprowadzić. Zaproponowałem jednak korektę scenariusza, co oznaczało, że nie mogłem rozpocząć i pojawić w programie z tygodnia na tydzień" - wyjaśnia. - "Taniec z gwiazdami był tylko pretekstem do zerwania ze mną umowy" - dodaje.
Prezenter dementuje pogłoski, że miał duże wymagania finansowe. "Nikomu i nigdzie nie postawiłem żadnych warunków, także finansowych. W całej historii mojego rozstania z TVP pieniądze nie odegrały żadnej roli. Zarobków na nawy kontrakt nigdy nie negocjowałem. Ze starego byłem zadowolony" - zdradza. Kammel nie pojawił się w redakcji od czasu otrzymania wypowiedzenia. - "Nie było szansy nawet na powiedzenie widzom dziękuję za te 10 lat, a co dopiero na rozmowy i spotkania" - mówi rozgoryczony.
Dziennikarz nie uważa jednak tej sytuacji za krytyczną. "Zakończyłem jeden rozdział i rozpoczynam kolejny. Stres był ogromny, ale wiedziałem, że nie zostanę sam" - mówi. Nie czuje się złamany przez los, mimo że nie dostał jeszcze żadnych propozycji pracy. "Nie ma dnia, żebym nie spotkał się z kimś i nie rozmawiał o nowych programach telewizyjnych" - zdradza.
"Ja to, się teraz dzieje wokół mnie, traktuję jak cenne doświadczenie. Lekcję, którą prędzej czy później musiałbym odrobić. Coś się kończy, by coś się mogło zacząć. Wierzę w logikę i w to, że ktoś będzie chciał ze mną pracować" - konkluduje.