Reklama

"Rolnik szuka żony": To wcale nie jest koniec

Kończy się program "Rolnik szuka żony". Fani produkcji na pewno są ciekawi, czy staniemy się świadkami romantycznych oświadczyn. Gospodyni Marta Manowska wierzy, że niektóre z zawartych podczas programu znajomości będą miały ciąg dalszy. TVP1 zapowiedziała już drugi sezon tej produkcji.

Uczestnicy już wybrali tę "jedną jedyną". Czego zatem możemy spodziewać się w finale?

Marta Manowska: - To będzie odcinek [emisja 23 listopada - red.] pełen szczerych rozmów i konfrontacji, a także wzruszeń. W pewnym momencie poprosiłam nawet o wyłączenie kamer. Musiałam pobyć chwilę sama, by opanować emocje. Poza tym nie zabraknie zaskakujących momentów i zwrotów akcji. Szykują się spore zmiany.

To znaczy?

- Przede wszystkim kobiety wezmą sprawy w swoje ręce, by ujarzmić niezdecydowanie i niepewność rolników. Dzięki temu w końcu udowodnią, jak ważną rolę pełnią w tym programie.

Reklama

Myśli pani, że któraś z par przyrzeknie sobie miłość aż do grobowej deski?

- Taka szansa istnieje zawsze, wszystko zależy od naszych bohaterów i ich wybranek. Finał stanowi przysłowiową "kropkę nad i", ale to wcale nie jest koniec. Nawiązane podczas programu relacje trwają, część z nich, moim zdaniem, rokuje. Dlatego, kto wie? Jeśli powstanie druga edycja programu "Rolnik szuka żony", być może rozpocznie się właśnie od sceny ślubu.

Rolnicy radzili się pani przed podjęciem ostatecznej decyzji? Z którą kandydatką powinni związać się na dobre i na złe, a z którą pożegnać?

- Nie, bo moją rolą było jedynie zadawanie takich pytań, by musieli zastanowić się, która kandydatka jest im najbliższa. Nie usłyszeli ode mnie zatem żadnych podpowiedzi czy sugestii.

Przewidziała pani, kogo wybiorą?

- Przyznam szczerze, że podczas kręcenia zdjęć nie zastanawiałam się nad tym. Jednak gdy patrzę z perspektywy czasu, to rzeczywiście, podświadomie spodziewałam się, jakie decyzje zapadną. Co więcej, moje typy się sprawdziły (śmiech).

Utrzymuje pani kontakt z bohaterami?

- Zżyliśmy się ze sobą i polubiliśmy. Mimo że dopiero po finale, który został już nakręcony, pierwszy raz rozmawiałam z nimi na stopie prywatnej. Wcześniej nie chciałam przekroczyć pewnej granicy, bo to utrudniłoby mi pracę. Pytałam ich przecież o bardzo osobiste sprawy.

Spodziewała się pani, że Polacy pokochają ten show?

- Liczyłam na sukces, ale nie spodziewałam się, że będzie aż tak duży. Słupki oglądalności z odcinka na odcinek rosną. Cieszy mnie to, ale także fakt, że program został bardzo pozytywnie odebrany. Widzowie dostrzegli w bohaterach to samo, co my, czyli autentyczność i szczerość. Dzięki nim przekonali się, że nigdy nie jest za późno, by odmienić swój los. Dostaję mnóstwo wiadomości zarówno od panów, jak i pań, którzy dzielą się ze mną swoimi spostrzeżeniami, historiami albo zgłaszają chęć udziału w kolejnej edycji.

Napisała do pani kobieta, która jest rolnikiem i chciałaby znaleźć męża?

- Tak.

Widziałaby pani miejsce dla samotnych rolniczek w programie?

- Myślę, że nadal wszystko przed nami (śmiech). Format emitowany jest także w innych krajach i takie przypadki już się zdarzały.

Mężczyźni mieszkający na wsi naprawdę mają utrudnione zadanie, by znaleźć partnerkę?

- Owszem. Po pierwsze coraz więcej kobiet wyprowadza się do miasta. Po drugie rolnikom brakuje czasu, mają sztywno wytyczony rytm życia i dnia. Nie mają też gdzie spotkać swojej połówki.

Prowadzenie programu zweryfikowało pani poglądy na temat tego, jak żyje się na prowincji?

- Obecnie jest łatwiej niż kiedyś. Zresztą często podkreślali to rodzice naszych bohaterów. Dzięki dotacjom unijnym i technologicznym nowinkom wieś ciągle się zmienia. Wydaje mi się, że udało się nam obalić także pewien mit. Rolnicy nie oczekiwali od pań, że będą zajmowały się jedynie domem i gospodarstwem. Szukali kobiet ambitnych i niezależnych.

Co pani zdaniem, dał im udział w programie?

- Stali się innymi ludźmi. Nauczyli się mówić o swoich uczuciach i oczekiwaniach. To kapitał, który zaprocentuje w przyszłości.

A pani?

- Przekonałam się, że nikogo w żadnej sytuacji nie należy oceniać.

Show odmienił pani życie?

- Funkcjonuję na wysokich obrotach, ale to dla mnie nic nowego. Zawsze walczyłam i nadal walczę o swoje marzenia. Ponadto lubię pracować. Przyznam, że pojawiają się nowe propozycje zawodowe. Podchodzę do nich spokojnie. Interesuje mnie wiele rzeczy - podróże, sport, motoryzacja, kultura. Czas pokaże, co z tego wyniknie.

Rozmawiała Małgorzata Pokrycka.

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Kurier TV
Dowiedz się więcej na temat: rolników
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy