Robert Makłowicz obiektem niewybrednych komentarzy
Publikując zdjęcie z kolacji spożywanej w pięknych okolicznościach dalmatyńskiej przyrody, Robert Makłowicz nie spodziewał się, że pod tym postem rozgorzeje tak gorąca dyskusja. Obserwatorzy dziennikarza zajęli się bowiem nie Chorwacją, a wagą znawcy smaków.
Uśmiechnięty Robert Makłowicz trzyma w ręku kieliszek białego wina, przed nim talerz z grillowanym mięsem i frytkami, w tle Adriatyk o zachodzie słońca. Klasyka gatunku, jeśli chodzi o zdjęcia, które słynny dziennikarz kulinarny prezentuje na Instagramie podczas swojego pobytu w Chorwacji. Zazwyczaj takie fotografie prowokują jego obserwatorów do przesłania pozdrowień, wyrażenia zachwytów nad frykasami, które ma na talerzu czy urodą Dalmacji. Tym razem w komentarzach pojawił się jednak cierpki wpis, który wywołał wymianę ciosów między instagramowiczami.
"Czyli z tym odchudzaniem nic nie wyjdzie. Takie frytki i mięso są strasznie kaloryczne, a i porcja spora. Jest jedno pocieszenie: na takiej okrągłej buzi nie widać zmarszczek i nie trzeba botoksu, który ponoć jest szkodliwy i drogi. Choć brzuszek ma Pan stanowczo za duży i taka otyłość brzuszna jest najgorsza i w dobie COVID uznawana za chorobę współistniejącą. Proszę się zabrać za siebie" - apeluje do Makłowicza jeden z obserwatorów.
"Zakon Roberta" szybko stanął w obronie swojego ulubieńca. "Polska zawiść w czystej formie", "Pan Robert ma sylwetkę zdecydowanie więcej niż idealną! O zdrowie proszę się nie martwić, bo człowiek ze zdjęcia będzie żył wiecznie"; "Tylko ze względu na ogromny szacunek do Pana Roberta nie zmieszam Pana/Pani z błotem! Miłego wieczoru" - to tylko próbka przeprowadzonej kontrofensywy. Fanów Makowicza nie udobruchał nawet kolejny komentarz osoby, która wywołała tę dyskusję: "Ale jaka zawiść? To z troski. Ja uwielbiam Pana Roberta i się po prosu o Niego martwię".
Makłowicz nie odniósł się do kłótni, która rozgorzała pod jego ostatnim postem. Najwyraźniej pochłonęło go zwiedzanie wyspy Vis i regionu Baranja - to kolejne cele jego chorwackich peregrynacji. Od czerwca dziennikarz przebywa w Chorwacji. Nie jest tam zwykłym turystą - ma dom na półwyspie Peljesac, kilkadziesiąt kilometrów na północ od Dubrownika.