Reklama

Richardson: Gwiazdy w programie

Monika Richardson zrozumiała, że popularności nie buduje się na bywaniu i dawaniu wywiadów. Teraz wraca do TVP i nie chce o tym mówić.

Po kilku długich miesiącach przerwy Richardson wreszcie ma pracę. I to jaką. W odróżnieniu od swoich byłych koleżanek z Dwójki - Katarzyny Dowbor czy Jolanty Fajkowskiej, które nie mają żadnego poważnego zajęcia, Richardson wraca do TVP i od 17 stycznia prowadzić będzie magazyn kulturalny "Wstęp Wolny".

Lista gości, z którymi wywiad przeprowadzi Richardson w pierwszym odcinku jest imponująca. W show pojawią się m.in. Krystyna Janda, Joanna Szczepkowska, Zbigniew Hołdys i Maria Seweryn. Prestiżowy program o prestiżowej porze.

Reklama

Jednak ten sukces ma też gorzki smak. Jak pisze jeden z dzienników, Richardson w nowym kontrakcie zgodziła się na znacznie niższą pensję. Gazeta twierdzi, że teraz zarabiać będzie 12 tysięcy miesięcznie, podczas gdy jeszcze niedawno wyciągała blisko trzy razy więcej.

"Do Moniki chyba wreszcie dotarło, że jej status gwiazdy nie będzie trwał wiecznie i ważniejsze jest mieć pracę niż jej nie mieć" - mówi gazecie "Kurier TV" jedna z osób pracująca na Woronicza.

Rzeczywiście, jeszcze latem Richardson publicznie narzekała na Telewizję Publiczną, że nie ma dla niej żadnych propozycji. Również udział w "Tańcu z gwiazdami" nie podobał się szefom pani Moniki, w końcu ich gwiazda napędzała widzów konkurencji. Z pewnością kilka osób w telewizji zezłościł też fakt, że prezenterka broniła Tomasza Kammela przed, jak to sama określała, "zbyt pochopnymi oskarżeniami".

Jednak taka obecność prezenterki w mediach nikomu nie imponowała. Mało tego, od Richardson branża zaczęła się izolować. Mówiono, że rozmieniła na drobne wielki sukces show "Europa da się lubić" i z wielkiej gwiazdy stała się celebrytką.

Zwracała na siebie uwagę bywaniem na wszystkich możliwych galach i ciągłą zmianą fryzur. Jak policzyli paparazzi, w ciągu ostatnich trzech miesięcy trzykrotnie zmieniła uczesanie. Owszem, fotografowie nie odstępowali jej na krok, ale producenci telewizyjni trzymali się z daleka. Zamiast propozycji nowych programów plotkowano, że gwiazda otrzymała jedynie ofertę na rozbieraną sesję do Playboya.

Jak widać teraz pani Monika poszła po rozum do głowy i zwyczajnie zniknęła. Nie bywa nawet na ukochanych pokazach mody, skrupulatnie przygotowuje się do nagrań i marzy o wielkim powrocie na scenę.

Czytaj także:

Nowy program Richardson

Kurier TV
Dowiedz się więcej na temat: Monika Richardson | TVP | 'Gwiazdy'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy