Rafał Cieszyński w karetce
Kiedy widzimy pędzącą na sygnale karetkę wiemy, że dzieje się coś poważnego. Być może właśnie w tej jednej chwili ktoś walczy o życie... Co tak naprawdę kryje się za drzwiami ambulansu? Już w środę, 11 listopada, w telewizji TLC emisja kolejnego odcinka programu "Gwiazdy w karetce", tym razem z udziałem Rafała Cieszyńskiego.
Jak wygląda niezwykły świat ratowników widziany oczami aktora? Rafał Cieszyński, jak sam przyznał na początku realizacji zdjęć do programu "Gwiazdy w karetce", lubi w życiu mierzyć się z nieznanym. Chętnie bierze udział w projektach, które mogą wnieść w jego życie coś pożytecznego. Nie spodziewał się jednak, że będą to jedne z najtrudniejszych doświadczeń w jego życiu.
Pierwszy dyżur zaczął od podstaw - dokładnego zapoznania się z wyposażeniem karetki i obowiązującymi w niej zasadami. Rafał, korzystając z okazji, wypytywał ratowników o to, jak wygląda ich praca i na ile udaje im się wyłączyć swoje emocje. Jeden z nich przyznał, że największym lękiem obarczone są wyjazdy do dzieci, bo sami są rodzicami i natychmiast przychodzą im na myśl ich własne pociechy. Cieszyński nie przypuszczał wtedy, że to właśnie z takim wyzwaniem przyjdzie mu się zmierzyć w pierwszej kolejności.
"Dziecko, 2,5 roku, złamany nos i podejrzenie wstrząśnienia mózgu" - tak brzmiało pierwsze zgłoszenie, do którego pojechali ratownicy wraz z Rafałem Cieszyńskim. W jednej chwili na własnej skórze aktor doświadczył tego, o czym wcześniej opowiadali mu ratownicy. On także jest rodzicem i poczuł dokładnie to, z czym oni muszą mierzyć się niemal na co dzień. To nie było wszystko, pędząca na sygnale karetka, na pokładzie z dzieckiem, została przyblokowana przez jadących motocyklistów. "Bezmyślność, brak wyobraźni i obojętność użytkowników drogi, którzy słyszą jadącą na sygnale karetkę" - była dla aktora największym szokiem. Tym trudniejszym do zaakceptowania, bo sam jest pasjonatem i czynnym motocyklistą.
Kolejne zgłoszenia dostarczały Rafałowi nowych emocji, otwierały oczy na niezwykle trudną pracę ratowników i prowokowały do refleksji: "Karetka to miejsce w pewnym sensie metafizyczne. Tu krzyżują się losy mnóstwa różnych ludzi. Często jest tak, że ich życie, po opuszczeniu karetki, ulega nieodwracalnym zmianom. Jak choćby w przypadku człowieka, który przeszedł ciężki zawał. To dla mnie niesamowite doświadczenie i przeżycie, które skłania do myślenia. Zmienia zupełnie punkt odniesienia co do naszych codziennych problemów. Zwraca uwagę i przypomina o pewnym sprawach, o których często zapominamy. Z innej zaś strony karetka była dla mnie miejscem, gdzie mogłem podpatrywać ratowników i ich niesamowitą pracę. Mają fenomenalna umiejętność wchodzenia na płaszczyznę porozumienia z każdym, kto znajdzie się w środku".
Aktor w czasie swoich dyżurów wyjeżdżał do bardzo różnych pacjentów. Był w domu, gdzie młoda matka usiłowała popełnić samobójstwo, zażywając niewiadomego pochodzenia pigułki i popijając je alkoholem. Był także świadkiem natychmiastowej pomocy pacjentowi, który nie miał świadomości, że właśnie przechodzi zawał. Najtrudniejszym jednak dla aktora doświadczeniem było wezwanie pogotowia do starszej kobiety, która została opuszczona przez swoje dzieci, a jej dramatyczne wołanie o pomoc zostało usłyszane jedynie przez sąsiadkę.
Cieszyński w trakcie realizacji programu wielokrotnie rozmawiał z ratownikami o elektronicznej wersji karty medycznej dostępnej w formie aplikacji w większości telefonów komórkowych. Choć jest ona niezwykle użyteczna, to niewielu z nas ma pojęcie o tym, że wprowadzenie kluczowych danych dotyczących pacjenta i jego zdrowia, znacznie przyspiesza i ułatwia czynności medyczne.
Premiera odcinka "Gwiazdy w karetce" z Rafałem Cieszyńskim w środę, 11 listopada, w telewizji TLC.