Reklama

Przemysław Kossakowski powiększył sobie usta

Przemysław Kossakowski podzielił się w sieci zdjęciem, które zostało wykonane tuż po tym, jak poddał się serii zabiegów upiększających. Ukochany Martyny Wojciechowskiej zdecydował się m. in. na botoks, wypełniacze, powiększenie ust i naciągnięcie skóry twarzy za pomocą specjalnych nici.

Gospodarz cieszącego się dużą popularnością i ogromną sympatią widzów programu "Down the Road. Zespół w trasie" zaskoczył swoich fanów, publikując w sieci niecodzienną fotografię. Kossakowski pokazał zdjęcie, które zostało wykonane zaraz po tym, jak poddał się serii zabiegów medycyny estetycznej.

W udostępnionym w mediach społecznościowych wpisie dziennikarz wymienił wszystkie "poprawki", jakich dokonano w jego twarzy.

"Najpierw pan doktor, tak aby moja fizys nabrała ważenia gładkości, nie zatraciwszy jednak przy tym szlachetnej sztuki wyrażania emocji, zaaplikował mi w kilku miejscach twarzy botoks. Następnie w kilku innych miejscach dopełnił mnie kwasem hialuronowym, a następnie tymże kwasem powiększył mi subtelnie usta. Potem długą, cienką igłą umieścił pod skórą w obu moich policzkach nici korygujące owal twarzy. A kiedy to wszystko zostało już uczynione, pan doktor pobrał ze mnie krew, ową krew odwirował, a uzyskane tą drogą osocze zaaplikował mi serią zastrzyków w twarz. Skończyliśmy, a ja w końcu mogłem się poczuć się piękny" - wyliczył dziennikarz.

Przemysław Kossakowski swoim niecodziennym wpisem wspomina metamorfozę, jaką przeszedł przed laty na potrzeby jednego ze swoich programów "Kossakowski: Inicjacja". Był on emitowany jeszcze w 2014 roku, kiedy dziennikarz był nieco mniej popularny niż obecnie. Kossakowski pamięta, że gdy przeszedł serię upiększających zabiegów, zaczął być częściej komplementowany. Jednocześnie przyznaje, że na początku był do całego eksperymentu nastawiony bardzo sceptycznie, za co dziś przeprasza specjalistę, który kiedyś zafundował mu metamorfozę.

Reklama

"Ludzie, którzy mnie znają, mówili, że wyglądam lepiej. Że moja twarz nabrała świeżości i w ogóle zadziała się na niej jakaś trudna do uchwycenia, ale dobra zmiana. Jednak to miało dopiero nadejść, a ja po wyjściu z gabinetu byłem przytłumiony i w refleksyjnym nastroju. Pamiętam, że spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i powiedziałem, że czuję się, jakbym został uderzony. Pan doktor wypomina mi to do dziś. Wypomina, mimo że nie raz go za to przepraszałem i zapewne przeproszę też dziś" - napisał w mediach społecznościowych Kossakowski.

Przeczytaj artykuł na stronie RMF!

Maria Staroń

RMF
Dowiedz się więcej na temat: Przemysław Kossakowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy