Pożegnał się z tańcem
Nie będzie dojeżdżania na "Taniec z gwiazdami" taksówką, ani rządową limuzyną. Decyzją widzów z programu odpadł Krzysztof Bosak, poseł LPR.
Miniona niedziela poświęcona była gorącym rytmom. Uczestnicy "Tańca z gwiazdami" wykonywali sambę oraz american smooth. Jako pierwsi na parkiecie pojawili się Mateusz Damięcki i Ewa Szabatin.
"Tańcząc z Ewą nie można tańczyć źle. To kobieta, żywioł. Ten żywioł był w twoim tańcu" - stwierdził Piotr Galiński.
O tym, że przed wyborami Krzysztof Bosak chce rozstać się z "Tańcem z gwiazdami" prasa pisała kilkakrotnie. Teraz nie ma wątpliwości. To koniec kariery Bosaka na parkiecie. Gdy zgasły światła, w jego oczach pojawiły się łzy goryczy.
W kuluarach Sejmu chodziły słuchy, że partyjne obowiązki nie pozwalają posłowi na ćwiczenie. Wszak Bosak to prawa ręka Romana Giertycha. Spekulowano nawet, że w kontrakcie zawarto informację, iż uczestnik będzie miał prawo odejść z show w razie przyspieszonych wyborów. Podczas ostatniego odcinka sam przyznał, że coraz mniej trenuje.
Oficjalnie Bosak odpadł jednak z woli widzów. To zaskakujące, bo dotychczas brnął jak błyskawica, a widzowie chętnie na niego głosowali. Już na samym starcie pokonał posłankę Sandrę Lewandowską z Samoobrony.
Czy będzie tęsknił za programem? Nie wiadomo. Na pewno będzie mu żal czerwonego porsche? Na ironię losu zasłynął najbardziej z powodu motoryzacji. Dziennikarze "Faktu" opublikowali materiał o tym, że za jego udział w "Tańcu... " płacą wszyscy podatnicy. Zdaniem tabloidu, poseł kazał taksówkarzom wystawiać faktury na kancelarię Sejmu.