Potrafię tylko stanąć na głowie
- Okazuje się, że mój bohater ma więcej wyrozumiałości dla obcych ludzi niż swoich bliskich - mówi Marcin Perchuć, zaintrygowany niespodziewanymi wydarzeniami, jakie czekają Jivana. On sam nie jest tak radykalny, jak postać, którą gra w serialu "Lekarze".
Marcin Perchuć w czerwcu skończy 40 lat, co skłania go do ciekawych refleksji... Twierdzi na przykład, że to nie on wybrał aktorstwo, ale ten zawód wybrał jego!
Dzięki roli Jivana, w oczach wielu widzów jest pan ekspertem od jogi.
- Nie czuję się ekspertem. Czy siedem lat temu byłem specjalistą od polityki, bo grałem premiera w serialu "Ekipa"? Z jogi potrafię tylko stanąć na głowie, bo tę pozycję zapamiętałem jeszcze z podstawówki.
Moim zdaniem gra pan bardzo wiarygodnie.
- Cieszę się, że tak to wygląda. Przed rozpoczęciem zdjęć byłem na paru zajęciach w dużej szkole jogi Grzegorza Nieściera, zrobiłem tam wiele zdjęć, nauczyłem się paru pozycji - tych z użyciem lin i drabinek. I gram swoją rolę.
Dlaczego zdecydował się pan ją przyjąć?
- To zupełnie inna postać niż te, które grałem do tej pory. I nie mówię tutaj o brodzie i przyklejonych włosach. Jivan to lekarz wrażliwy na ludzi. Chciałem dodać mu trochę lekkości, poczucia humoru. Teraz, w nowych odcinkach widzimy, jak bardzo jest radykalny w swojej proekologicznej postawie. W dodatku zostanie postawiony przed tematem życia lub śmierci... Jak lekarz reaguje na wiadomość o tym, że ktoś mu bliski może umrzeć? A to wszystko w zderzeniu z nowym życiem, które przychodzi na świat... Będzie co oglądać!
Jivan się denerwuje, bo jego żona, wegetarianka, stała się mięsożercą. Czy pana zdaniem, to jest ważne w związku, żeby mieć wspólną filozofię życiową?
- To zależy od tego, jak bardzo radykalna jest jedna albo druga strona w swojej postawie. Jeśli ludzie są w stanie akceptować swoje odmienne podejście do życia, potrafią o tym rozmawiać, to może tylko wzbogacić ich relację.
Pan ma radykalne poglądy w jakieś dziedzinie?
- Z wiekiem coraz bardziej odpuszczam. Im jestem starszy, tym więcej stawiam znaków zapytania, niż wykrzykników. Te ostatnie są dobre dla młodzieńczego wieku, te pierwsze - stają się inspirujące koło 40.
Nad czym pan teraz pracuje?
- W zeszłym sezonie miałem cztery premiery i teraz gram w czterech teatrach. Jestem cały czas wykładowcą w Akademii Teatralnej, nadal gram w "Barwach szczęścia". Zagrałem też w pilotażowym odcinku serialu mojej żony według monodramu "Matka Polka Terrorystka". Mówi o tym, że macierzyństwo nie jest takie słodkie, jak niektórzy to pokazują... To ostre, fajne, inteligentne. Mam nadzieję, że telewidzowie będą mieli szansę to zobaczyć.
Rozmawiała Anna Janiak