Ponownie "na krańcu świata"
W jesiennej ramówce telewizji TVN znalazła się druga edycja programu "Kobieta na krańcu świata". Martyna Wojciechowska zaprezentuje polskim widzom kolejne niezwykłe mieszkanki naszego globu.
Dziennikarka zapowiada, że kolejna seria nie będzie specjalnie różniła się od pierwszych dziesięciu odcinków programu.
"Formuła pozostaje niezmieniona, ale każdy odcinek jest tak jakby oddzielnym bytem, cały czas zmieniają się bohaterki i to one same piszą te historie" - tłumaczy Wojciechowska.
"Ekipa programu 'Kobieta na krańcu świata' ponownie przemierzyła setki tysięcy kilometrów w poszukiwaniu historii kobiet z najdalszych zakątków globu. Afryka, Azja, tym razem nie dotarliśmy do Ameryki Południowej. Byliśmy m.in. w RPA i Etiopii oraz Japonii, gdzie nakręciliśmy wstrząsające odcinki. Pokażemy rzeczy, które rzadko kiedy ktokolwiek ma szanse oglądać" - zapowiada.
W poprzedniej edycji nie raz można było zobaczyć ogromne emocje, jakie budziły w prezenterce historie przedstawianych kobiet. Tym razem też nie obędzie się bez wzruszeń.
"Najbardziej poruszające z podróży to te na Borneo i w Etiopii, tam wylałam najwięcej łez. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie historia kobiet z Borneo, które pracują w sierocińcu dla orangutanów. Tam sobie człowiek zdaje sprawę ze skali ludzkiej głupoty. Do czego doprowadzamy wycinając lasy i zabijając te zwierzęta. Jest to przerażające" - opowiada Wojciechowska.
Po tak wielu podróżach i wysłuchanych historiach, dziennikarka jest przekonana, że kobiety z różnych stron świata więcej łączy niż dzieli.
"Okazuje się, że poza różnicami kulturowymi, jesteśmy takie same. Wszystkie gadamy o facetach (nawet, jeśli nie chcemy się do tego przyznać), wszystkie mamy podobne marzenia dotyczące szczęścia, rodziny czy samorealizacji. Wszystkie poprawiamy sobie urodę. Jedne z nas wydłużają sobie szyje, inne wkładają krążki w uszy. Środków jest mnóstwo, ale cel ten sam - żeby wyglądać pięknie - przekonuje.
Z Martyną Wojciechowską rozmawiała Agata Żurawska (PAP Life).