Reklama

Po rozwodzie lepiej się dogadują

Byli małżonkowie dziś są przyjaciółmi i razem prowadzą program w telewizji. Krzysztof jako bardziej doświadczony zawodowo, służy pomocą Ani. - Na każdym kroku dba o mój komfort, za co jestem mu bardzo wdzięczna - mówi dziennikarka.

Minęły już prawie trzy miesiące, od kiedy pracują państwo razem. Czujecie się zgranym duetem telewizyjnym?

Anna Zejdler-Ibisz: - Jest lepiej niż się spodziewałam. Myślałam, że będzie większy stres, więcej nieprzewidzianych sytuacji. W końcu to jest program na żywo (śmiech). Mam nadzieję, że radzimy sobie i z gośćmi, i z ograniczonym czasem.

Krzystof Ibisz: - Prowadzenie programu z Anią to czysta przyjemność. Przyznaję, że dla mnie te sobotnie poranki to miły czas. Podczas programu musimy być bardzo uważni. Znamy gości, wiemy, jaki jest temat rozmowy, ale nie trzymamy się ściśle scenariusza.

Reklama

Dla Krzysztofa to kolejny program na żywo, dla pani pierwszy. Może pani liczyć na jego pomoc?

Anna Zejdler-Ibisz: - Oczywiście. Krzysztof się mną opiekuje. Przywozi do studia, odwozi. Ma przygotowane karteczki i flamastry do podkreślania tekstu. Zawsze ma dla mnie kanapkę. Na każdym kroku dba o mój komfort, za co jestem mu bardzo wdzięczna.

Krzystof Ibisz: - Warto było się z panią spotkać, żeby tego posłuchać (śmiech).

Anna Zejdler-Ibisz: - Wiem, że jeżeli pojawi się problem w studiu, on na pewno zareaguje. W końcu ma ogromne doświadczenie.

Krzystof Ibisz: - Razem damy radę (śmiech).

Czy któryś z dotychczasowych gości zaskoczył państwa?

Anna Zejdler-Ibisz: - Niespodzianki są raczej miłe. Kiedy miał się u nas pojawić Marek Bukowski, usłyszałam, że jest trudnym rozmówcą. Muszę przyznać, że trochę się denerwowałam. A Marek okazał się miły, serdeczny, otwarty. Przed programem powiedział: 'Pytaj, o co zechcesz'. I obiecał, że do nas wróci.

Nie możecie państwo zobaczyć siebie na żywo, ale czy zdarza się, że pytacie o opinie na temat programu znajomych lub rodzinę?

Krzystof Ibisz: - Ja po programie dzwonię do mojej mamy. Ona zawsze ma bardzo trafne uwagi, takie, jakie mógłby mieć nasz przeciętny widz. Jeżeli mamie odcinek się podoba, to później ma to odzwierciedlenie w oglądalności. A kiedy mówi, że coś było słabe, ja też to czuję. Dzwoniłem do niej także wtedy, kiedy prowadziłem wcześniejsze programy i nigdy się nie myliła. Moja mama patrzy na program jak normalny widz i dlatego jej uwagi są dla mnie tak ważne.

Anna Zejdler-Ibisz: - Też mam rodziców, którzy oglądają program i bardzo liczę się z ich zdaniem. Ale ilu ludzi, tyle opinii.

No właśnie. Wiedzą państwo, w jakim kierunku będzie się rozwijał program?

Krzystof Ibisz: - Będą nowe kąciki, nowe tematy. Wsłuchujemy się w opinie widzów - co im się podoba, co chcieliby oglądać. Jestem zdania, że zawsze można się czegoś nauczyć. Także zależy nam na tym, aby nasz widz mógł się dowiedzieć czegoś wartościowego, oglądając nasz program.

Rozmawiała Anna Woźniak.

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy