Pławi się w luksusie i uwodzi kobiety
Dawno nie miał tak przyjemnej pracy. Dzięki roli Łukasza Podhoreckiego z "Rezydencji" może pławić się w luksusie i uwodzić piękne kobiety.
"Tele Świat": Jak się pracuje z Grażyną Szapołowską i Jerzym Zelnikiem?
Sambor Czarnota: - To świetni aktorzy. Zawsze lepiej brać w czymś udział z 'rasowymi końmi'. Im wyższy poziom, tym większa korzyść dla wszystkich. Gramy nie tylko - jak to się mówi - po nutach, ale staramy się coś zmieniać, żeby było jak najlepsze. Tempo pracy jest szybkie, ale dzięki temu, że coś tworzymy, daje nam ona satysfakcję.
Kim jest Łukasz Podhorecki?
- To niejednoznaczna postać. Jest niedoceniany przez ojca, uzależniony od matki i zdradzany przez żonę. A z drugiej strony pogodny, walczący o siebie i miłość. Dzieci to jedyny świat, w którym czuje się szczęśliwy i wie, że coś znaczy. Wszędzie indziej ma pod górkę. Łukasz ma też słabości, jak każdy wrażliwy człowiek.
Weronika Książkiewicz, pana serialowa żona, powiedziała, że macie do grania dużo scen łóżkowych i to pikantnych...
- Tak powiedziała? Zaraz do niej zadzwonię! Jako małżeństwo chodzimy ze sobą do łóżka. Szukamy jakichś fantazji, co znaczy, że jesteśmy nietuzinkowi i interesuje nas coś więcej, niż tylko seks w pozycji misjonarskiej. A że sceny są ostre? Bez przesady, w końcu się nie bijemy! Z Weroniką znamy się od lat i potrafimy sobie zapewnić komfort podczas pracy. Przy okazji dobrze się bawimy. Muszę przyznać, że bardzo lubię grać Łukasza.
Pewnie! Kto by nie chciał grać z pięknymi kobietami i pławić się w niedostępnym dla przeciętnego człowieka luksusie?
- Ale ja się nie uważam za przeciętnego człowieka - jestem bardzo bogaty! Tylko że wewnętrznie. A poważnie mówiąc, przyjemnie jest się tym luksusem trochę porozkoszować. Nie ukrywam, że się bardzo szybko do niego przystosowałem.
Luksus ma dla pana znaczenie?
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie ma we mnie chłopca, który chce spełnić swoje młodzieńcze marzenia i że nie marzyłem o motorze, czy - jako fan Jamesa Bonda - o astonie martinie. Ale nie jestem gadżeciarzem i nie przywiązuję do tego specjalnej wagi. Dla mnie nawet komputer mógłby nie istnieć. Jestem trochę 'old man', jeśli chodzi o to. Wolę obejrzeć coś, przeczytać, ugotować, spotkać się z ludźmi.
Łukasz Podhorecki ma żyłkę do interesów. A pan?
- Niestety, mam duszę artystyczną, a te dwie rzeczy się wykluczają. Z jednej strony jestem bardzo poukładany, mam porządek wokół siebie, tak mi się wygodniej funkcjonuje. A z drugiej mam straszny rozgardiasz w głowie. Taki nieład artystyczny.
Z Samborem Czarnotą rozmawiała Ewa Gassen-Piekarska.
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana polskiej telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych programów i seriali! Kliknij i sprawdź!