Reklama

Piotr Szwedes: Chłopak z Mazur

Dwadzieścia lat temu był niepokornym, młodym wilkiem. Dziś jest głową pięcioosobowej rodziny.

To miała być wiadomość sezonu! Kilka miesięcy temu w mediach pojawiła się informacja, że rozpisano konkurs na scenariusz trzeciej części przygód "Młodych wilków". Film był kinowym hitem lat 90. Ale ostatnio temat przycichł...

- Z kolegami z filmu jesteśmy na takim etapie życia i kariery, że możemy odrzucać złe scenariusze. A te dotychczasowe nie były najlepsze. Mam nadzieję, że w końcu znajdzie się trafiony i okrągły jubileusz 20-lecia powstania filmu uczcimy jego trzecią częścią - komentuje doniesienia na ten temat Piotr Szwedes.

Reklama

Rola w "Młodych wilkach" zaważyła na jego aktorskim życiu. Jako młody, gniewny, zbuntowany chłopak z Mazur idealnie wpisał się w postać niepokornego, głodnego wrażeń "Prymusa". Zresztą była to wymarzona rola dla absolwenta szkoły filmowej w Łodzi. Przestał być anonimowym magistrem sztuki, a stał się bożyszczem tłumów - obiektem westchnień młodych kobiet... Ale i inni mówili o nim "Szwedes-debeściak". Czym sobie na takie opinie zasłużył?

- Może tym, że jestem normalny? Jadę do rodzinnego Lidzbarka i z kumplem, z którym nie widziałem się przez kilka lat, idę na piwo. Jestem tym samym Szwedesem - opowiadał aktor.

Nigdy nie zabiegał o popularność. Wiedział, że nie to jest najważniejsze. Chciał założyć rodzinę, dać jej poczucie bezpieczeństwa. Cieszył się więc, gdy mógł kupić mieszkanie, choć trzeba było spłacać kredyty...

Odpowiedzialnie, przez dekadę, wcielał się więc w postać Tomka Gabriela w serialu "Złotopolscy", prowadził "Jazdę kulturalną", a później programy "We dwoje", "Ciao Darwin" i "Załóż się". Wszystko z myślą o szczęściu swych najbliższych. Aktor jest ojcem córek: Zuzanny (13 l.) i Martyny (11 l.). Trzy lata temu na świat przyszedł upragniony synek Szymon.

- Do tej pory w domu dominowały kobiety, jedynymi mężczyznami byliśmy ja i... kot. Teraz odkrywam ojcostwo na nowo. Poczynając od poznawania działów męskich w sklepach dla dzieci, kończąc na zabawkach i zabawach - mówi dumny tata.

By jego najbliższym niczego nie zabrakło, nie zwalnia tempa. Jego kariera jest w rozkwicie, wciąż intensywnie pracuje. Jest aktorem Teatru Syrena, ale gościnnie gra też na innych scenach. Jeździ po kraju z monodramem "Godzina z życia mężczyzny" (autorstwa Artura Andrusa) i spektaklem "Randka w ciemno, na dwie pary".

Jednocześnie działa charytatywnie. W Lidzbarku zorganizował koncert, z którego dochód został przekazany na pomoc lokalnemu szpitalowi, bo groziła mu likwidacja. Jego słabości? Lubi się bawić (oczywiście z umiarem). A najlepsze zabawy, jak sam mówi, odbywają się w jego rodzinnym Lidzbarku.

- Mam tam grupę fantastycznych znajomych, z którymi organizuję odlotowe przyjęcia. Kiedyś przebieraliśmy się za księży, hippisów lub żołnierzy i szaleliśmy do białego rana. Żeby było śmieszniej, kręciliśmy to na wideo! - mówi.

Do tej pory trzyma w szafie te nagrania. Jednak dziś z żoną Anną mają coraz mniej czasu na rozrywki. Na świecie pojawiły się dzieci i coraz im trudniej wyrwać się z domu. Ale taka jest kolej rzeczy. Pan Piotr to rozumie i... nie zamieniłby swego życia na inne!

IL

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: chłopaki | Piotr Szwedes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy