Piotr Polk: Gdybym był lekarzem
Przed nami finałowy odcinek serialu "Lekarze". Piotr Polk, odtwórca jednej z głównych ról, zdradza, jak rozwinie się uczuciowy wątek jego bohatera, a także, czy sam byłby w stanie wykonywać zawód chirurga.
Potrafi pan udzielić pierwszej pomocy?
Piotr Polk: - Choć nigdy nie miałem okazji, myślę, że tak. I nie jest to wynik mojej pracy na planie serialu 'Lekarze'. To rodzaj zwykłego, ludzkiego obowiązku - posiąść minimalną, a może się okazać zbawienną w skutkach, wiedzę na ten temat.
Jak się pan czuje jako chirurg? Do twarzy panu w kitlu...
- Postać chirurga, którą gram po raz pierwszy w karierze, jest dla mnie taką samą przygodą, jak każda inna w moim aktorskim dorobku. Ale cieszę się, że współpracuję w tak znakomitym gronie kolegów i realizatorów przy serialu, który zdobywa uznanie widzów. To powód do zawodowej satysfakcji i dumy. A, że jest mi do twarzy w tym kostiumie? To nie moje słowa...
Czy dzięki roli w "Lekarzach" czegoś się pan dowiedział o tym zawodzie?
- Lekarze zawsze wzbudzali we mnie szacunek i podziw. Bo czy może być coś bardziej szlachetnego w ludzkiej naturze, niż ratowanie życia innemu człowiekowi? Chyba nie. A poznając tajniki ich wiedzy i umiejętności, ten szacunek jeszcze bardziej wzrósł.
Jakie wrażenie robią na panu sceny operacji? Byłby pan w stanie wykonywać zawód chirurga?
- Nie mdleję na widok krwi ani strzykawki, więc podstawowe predyspozycje mam! Mówiąc poważnie, jest to zawód, który mógłbym wykonywać. Nie wiem, czy podołałbym tym wszystkim egzaminom, ale pomarzyć mogę.
Jak wiele z siebie daje pan swojemu bohaterowi, Krzysztofowi? Co was łączy?
- W każdej postaci jest coś ze mnie. I nie mówię tutaj o fizyczności, ale o cechach ludzkich. Te, których nie mam, albo są mi obce, staram się podkradać od innych ludzi, przyjaciół lub zupełnie nieznajomych.
Krzysztof i Elżbieta (Danuta Stenka) ostatnio bardzo zbliżyli się do siebie. Czy możemy się spodziewać, że zostaną parą?
- Parą byli, zanim ich losy zaczęli śledzić widzowie. I jeśli wierzyć przysłowiu 'stara miłość nie rdzewieje' można podejrzewać, że tych dwoje znów stanie się sobie bliskimi ludźmi. Ale jak będzie w rzeczywistości serialowej, wiedzą tylko scenarzyści!
Ma pan imponujący aktorski dorobek, ale czy zdarza się, że jest pan rozpoznawany właśnie jako Krzysztof Florczyk?
- Serial daje naprawdę wielką rozpoznawalność. Nawet jeśli widzom zaciera się granica między fikcją a rzeczywistością, mylą się imiona i nazwiska bohaterów przeze mnie granych z moimi personaliami, to nadal jest to miła oznaka wykonywanego zawodu.
Czyli cieszy pana, gdy ktoś poprosi o autograf np. na przystanku autobusowym?
- Nigdy nie był to dla mnie problem, bo zawsze w tym kimś, kto mnie prosi o autograf, widzę siebie. Małego Piotrusia, dla którego było szczęściem stać tak blisko kogoś lubianego.
Rozmawiała Marta Uler.
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!